Gorące wiadomości

Oświadczenie Polskiej Federacji Psychoterapii w sprawie projektu ustawy o niektórych zawodach medycznych

- "Niech w końcu zdecydują: chcą leczyć czy rozwijać osobowość? Na to ostatnie kontraktów NFZ nie daje' - to słowa prof. Aleksandra Araszkiewicza, byłego prezesa Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, współautora projektu ustawy, która rozzłościła wielu psychoterapeutów.

Chodzi o ustawę o niektórych zawodach medycznych, która czeka na swoją kolej w sejmowej komisji zdrowia. - Psychoterapeuta jest w niej potraktowany jak technik dentystyczny, czyli zawód medyczny średniego szczebla - mówi Zbigniew Miłuński, psycholog i psychoterapeuta. Ostrzega: ustawa może spowodować, że do psychoterapeuty trzeba będzie mieć skierowanie.

Zgodnie z ustawą powołana ma być Centralna Rada i centralny system szkoleń oraz weryfikacji, któremu podlegałby każdy psychoterapeuta.

Polska Rada Psychoterapii zrzeszająca przedstawicieli różnych szkół psychoterapeutycznych napisała do sejmowej komisji zdrowia, prosząc o wyłączenie tego zawodu z ustawy: "Psychoterapia ma zastosowanie w wielu innych dziedzinach życia społecznego poza medycyną, np. w więziennictwie, szkolnictwie, pomocy społecznej, resocjalizacji. Dlatego nie da się jej uregulować przepisami o zawodach medycznych podległych lekarzowi. W przypadku tego zawodu jedynym rokującym rozwiązaniem jest ustawa odrębnie regulująca psychoterapię, uwzględniająca specyfikę tego zawodu i opinie całego środowiska psychoterapeutycznego".

- "Dziś psychoterapeutą może być osoba, która ma certyfikat instytutu psychoterapii tańcem. Jak pacjent ma zweryfikować wiedzę takiej osoby?" - odpowiada prof. Araszkiewicz. - "Psychoterapia to leczenie i odpowiedzialność. Dlatego trzeba wprowadzić kontrolę nad osobami, które się tym zajmują. Ktoś musi ocenić ich pracę pod względem merytorycznym i etycznym. Ruch i taniec wychodzą nam na zdrowie, ale my mówimy o leczeniu psychologicznym opartym na dowodach naukowych. Irytuję się, gdy słyszę, że psychoterapia to nie tylko leczenie, ale też stymulacja rozwoju osobistego. Niech więc dany "mistrz" nazywa się stymulantem, a nie terapeutą."

Więcej...

W nadesłanym oświadczeniu Polskiej Federacji Psychoterapii czytamy:

    Prof. Araszkiewicz wprowadza w błąd opinię publiczną wygłaszając stwierdzenia dotyczące leczenia zaburzeń psychicznych sprzeczne z wiedzą naukową oraz faktami.

    Sugeruje, że gdy psychoterapeuci zajmują się osobowością swoich pacjentów nie stanowi to leczenia. A jednak zgodnie z systemem ICD-10, obowiązującym w Polsce: zaburzenia psychiczne to także zaburzenia osobowości. Wymagają one leczenia psychoterapeutycznego, do czego przygotowani są wyłącznie psychoterapeuci. Leczenie lekami jest tu zasadniczo nieskuteczne. Zaburzenia te dotykają, co najmniej 10% ludności, powodują częstsze zachorowania na inne zaburzenia, np. depresję czy uzależnienia, pogarszają ich przebieg i prognozę oraz powodują znaczne koszty społeczne; dla chorych i ich rodzin. W dodatku u ponad połowy pacjentów z zaburzeniami psychicznymi występuje więcej zaburzeń ? także osobowości. Przykładowo chorzy na depresję leczeni lekami, jeśli cierpią na niewyleczone zaburzenie osobowości, dwukrotnie częściej mają nawroty. Wielu chorym nie da się trwale pomóc bez psychoterapii osobowości.

    Sarkazm profesora, który prawidłową psychoterapię nazywa "stymulacją osobowości" jest wyjątkowo nie na miejscu. U chorych z dysfunkcją osobowości leczenie psychoterapeutyczne prowadzi właśnie do rozwoju osobowości, czyli do tego, że pacjent funkcjonuje na poziomie wcześniej nieosiągalnym. I na to właśnie potrzeba kontraktów z NFZ. By nie tylko leczyć ale i wyleczyć. Profesor postuluje, by psychoterapeuci wybrali pomiędzy leczeniem a rozwojem osobowości. Więc chce by leczyli tak, że pacjent pozostanie chory. I będzie generował nowe koszty NFZ.

    Profesor daje do zrozumienia, że psychoterapeuci są motywowani żądzą zysku, a ustawa oddająca lekarzom władzę nad psychoterapeutami ma wreszcie dać kontrolę nad domniemanym niedostatecznym poziomem usług i etyką psychoterapeutów, zajmującymi się lekkomyślnie "leczeniem tańcem" lub "stymulowaniem osobowości".

    Polska Federacja Psychoterapii i Polska Rada Psychoterapii zrzeszają renomowane stowarzyszenia psychoterapeutyczne, afiliowane w szanowanych organizacjach międzynarodowych. Od kilkudziesięciu lat szkolą one w rzetelnej, opartej na podstawach naukowych psychoterapii. Ich standardy szkoleniowe od początku były wyższe niż Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (gdzie profesor był prezesem), które dopiero koło 2007 r. dorównało standardami innym organizacjom kształcącym psychoterapeutów. Domaganie się więc przez profesora by lekarze kontrolowali psychoterapeutów nie ma obiektywnych podstaw.

    Profesor daje do zrozumienia, że etyka psychoterapeutów miałaby wymagać szczególnego nadzoru. Każde profesjonalne stowarzyszenie psychoterapeutyczne ma swój kodeks etyki. Psychoterapeuci poddają też swoją pracę oglądowi profesjonalistów. Proces ten nazywa się superwizją. Jednocześnie analiza faktów wskazuje, że liczba relacjonowanych w mediach naruszeń prawa i etyki przez psychiatrów, jest nieporównywalnie wyższa niż przez psychoterapeutów, pomimo zbliżonej liczby praktykujących. Przyjmując logikę profesora należałoby żądać, by to psychoterapeuci kontrolowali etykę postępowania psychiatrów.

    Terapia tańcem, którą deprecjonuje prof. Araszkiewicz, to wartościowa arteterapia, stosowana często jako metoda wspomagająca w szpitalach psychiatrycznych. W Polsce mamy jedną organizację specjalizująca się w terapii tańcem. Szkolący w niej mają certyfikaty psychoterapeuty różnych modalności, są członkami Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego lub Psychologicznego i pracują w opiece psychiatrycznej. Zarzucanie psychoterapeutom, że stosują terapię tańcem wskazuje na brak wiedzy o różnorodności metod stosowanych w polskich szpitalach psychiatrycznych. Uderza też w światłych ordynatorów - psychiatrów. Szkoda.

    Profesor nazywa szkolenia w psychoterapii "żyłą złota". W rzeczywistości pozwalają one prowadzącym je specjalistom jedynie utrzymać się na poziomie średniej klasy średniej. Wspomnianą przez profesora żyłą złota są zapewne pieniądze firm farmaceutycznych produkujących leki psychotropowe. Psychoterapeuci nie mają z nimi do czynienia. I nie chcą mieć. Psychiatrzy - mają i chcą.

    Profesor obraża osoby chore na schizofrenię, nazywając sytuację rzekomej sprzeczności "schizofreniczną". Wypowiedz ta pozostaje w sprzeczności z zapisami Ustawy z dnia 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego art. 2 punkt 1 podpunkt 3 to jest: "Ochrona zdrowia psychicznego obejmuje realizację zadań dotyczących w szczególności? kształtowania wobec osób z zaburzeniami psychicznymi właściwych postaw społecznych, a zwłaszcza zrozumienia, tolerancji, życzliwości, a także przeciwdziałania ich dyskryminacji". Dodatkowo takie sformułowanie to bolesny brak szacunku wobec pacjentów opłacających pensje lekarzy ze swoich podatków.

    W Polsce potrzebujemy i psychoterapeutów i psychiatrów, szanujących się i współpracujących.

    Twierdzenia prof. Araszkiewicza są smutnym poparciem argumentów psychoterapeutów przeciwko projektowi ustawy, który napisał. Jego wypowiedź w GW pokazuje, ze sytuacja, kiedy jedna korporacja zawodowa próbuje rozszerzyć swoje wpływy na dziedziny poza jej kompetencjami, stanowi niebezpieczeństwo dla pacjentów. Lekarz, wypowiada się o ważnym dla pacjentów, obszarze ochrony ich zdrowia w kategoriach walki o władzę i kontroli przepływu pieniędzy.

    W imieniu Polskiej Federacji Psychoterapii - organizacji zawodowej psychoterapeutów, reprezentującej Polskę w European Association for Psychotherapy

    Z wyrazami szacunku -

    Katarzyna Węglorz-Makuch, Prezes
    Milena Karlińska-Nehrebecka, Wiceprezes

Opublikowano: 2011-01-25

Źródło: inf. wł.


Zobacz więcej wiadomości



Napisz swój komentarz
Zobacz komentarze Czytelników



Zobacz więcej komentarzy