Wątki na forum
Strona główna forumRegulamin forum
- Samotność. (7)
- Była. Bardzo była. (7)
- Brak akceptacji dziecka z poprzedniego... (141)
- Żona mnie już nie kocha (11)
- Czy to przemoc psychiczna? (29)
- problem z młodszą siostrą, potrzebuje... (2)
- Tutaj są rozmowy o wszystkim i o wszys... (1205)
- Jak udźwignąć kompromitację. (6)
- O co chodzi? (40)
- Jak poradzić sobie z doświadczeniem Gh... (11)
- Jak tworzyć głębsze relacje (15)
- Czy to normalne? (84)
- Wigilia - zaproszenie (42)
- Raportowanie życia (14)
- Wciąż chory mąż. (11)
- Sinusoida emocjonalna i ciągłe wahania (2)
- Problemy w małżeństwie lub ze mną (6)
- Kursy/ terapie "Doktor miłość " (13)
- Niestabilność emocjonalna u partnerki (4)
- Szukam bylego lub zawodowego psycholo... (2)
Reklamy
Forum dyskusyjne
RE: Była. Bardzo była.
Autor: gregx Data: 2024-12-29, 22:47:38Wróciłem na chwilę do starych listów. Przemawia(ła) z nich ogromna miłość i zaangażowanie z jej strony. Z mojej oczywiście też, ale tych zapisków nie mam przed sobą, były przecież wysłane do niej. Być może już nie istnieją...
Moje istnieją. Jak relikwie. Wracam do nich czasem. To już 20 lat. Nie ma takiej możliwości abym to zapomniał, kiedyś próbowałem ale to naprawdę nie jest możliwe.
W większości listów były plany na przyszłość ale też dużo opisów codzienności i miłych słów. Dużo oczekiwania i pragnienia aby być razem, w momentach gdy musieliśmy rozjechać się w przeciwne strony. Potem upragnione spotkania i znów rozjazdy. Do czasu kiedy znów byliśmy razem wracając do "wspólnego" miasta.
Co się zmieniło? Nie mam zielonego pojęcia i nigdy się tego nie dowiem. Już wtedy widząc, że coś się psuje praktycznie nie dało się rozmawiać. Dałoby się, gdyby po jej stronie była chęć przywrócenia czegoś / naprawy tego co może utraciliśmy. Ale już nie było, stąd nerwówki i coraz większe zgrzyty.
Mój umysł nie jest w stanie pojąć jakim cudem w 3-4 miesiące zniszczyła to co budowaliśmy praktycznie latami, nigdy się nie kłóciliśmy i wiedzieliśmy, że odnaleźliśmy się w tym świecie w jakiś nieziemski sposób.
Tak na to właśnie teraz patrzę. Czuję, że byliśmy takimi bratnimi duszami, ale jej dusza uleciała gdzieś w inną stronę. Wiem jedno... Skąd? Od niej samej. Wiem, że "myśli czasem o tym co było".
Natomiast to nic nie zmienia. Minęło tyle czasu.
Od tamtego czasu mam depresję. Oczywiście podjąłem próby leczenia, farmakologii, terapii, kilkukrotnie. Tylko co z tego? Mi nie tabletki potrzebne, dlatego to nie działa. Straciłem osobę, w której widziałem wszystko. Straciłem - źle powiedziane. Nie ma większego ciosu niż to, gdy osoba, którą tak mocno kochasz nagle stwierdza, że ona już nie i odchodzi. Nie ma, powtarzam, mocniejszego uderzenia. To właśnie pociągnęło mnie na dno. Nigdy potem już nie byłem ten sam, nie potrafię wykrzesać z siebie radości, pogody ducha. To już dla mnie nie istnieje.
Nie siedzę patrząc w ścianę. O nie. Rozwinąłem pasje, ogromnie rozwinąłem siebie, zmieniłem otoczenie. Ale nastroju nie zmienię.
Pozwólcie proszę, że wrzucę tu od czasu do czasu post w tym wątku. Może będzie to mieć terapeutyczny charakter. Jeśli macie pytania - zapraszam, jestem w stanie odpowiedzieć raczej na każde, poza tymi, których nie zrozumiem.
Zobaczcie proszę, jak to wygląda z męskiego punktu widzenia. Kogoś takiego jak jak możecie mijać na ulicy, bo i nie chodzę ubrany na czarno i nie wyglądam jak żywy trup. Wszystko jest normalnie i całkowicie przeciętnie. Po prostu dusza leży... Kilku osobom udało się mnie "prześwietlić" i wiedzą o co chodzi. Inne już raczej zapomniały, że kiedyś faktycznie byłem szczęśliwy, przyjęły moją obecną kondycję jako kolejny stan.
- Była. Bardzo była. - gregx, 2024-08-29, 21:56:45
- RE: Była. Bardzo była. - Bastia12, 2024-08-31, 21:46:23
- RE: Była. Bardzo była. - jedenZwielu, 2024-09-02, 23:44:21
- RE: Była. Bardzo była. - gregx, 2024-12-29, 22:47:38
- RE: Była. Bardzo była. - krakers, 2025-01-01, 03:13:38
- RE: Była. Bardzo była. krakers 2025 - fatum, 2025-01-01, 17:43:40
- RE: Była. Bardzo była. krakers 2025 - krakers, 2025-01-02, 00:05:21