Wątki na forum
Strona główna forumRegulamin forum
- Brak akceptacji dziecka z poprzedniego... (139)
- Żona mnie już nie kocha (11)
- Samotność. (4)
- Czy to przemoc psychiczna? (29)
- problem z młodszą siostrą, potrzebuje... (2)
- Tutaj są rozmowy o wszystkim i o wszys... (1205)
- Jak udźwignąć kompromitację. (6)
- O co chodzi? (40)
- Jak poradzić sobie z doświadczeniem Gh... (11)
- Jak tworzyć głębsze relacje (15)
- Czy to normalne? (84)
- Wigilia - zaproszenie (42)
- Raportowanie życia (14)
- Wciąż chory mąż. (11)
- Sinusoida emocjonalna i ciągłe wahania (2)
- Problemy w małżeństwie lub ze mną (6)
- Kursy/ terapie "Doktor miłość " (13)
- Niestabilność emocjonalna u partnerki (4)
- Szukam bylego lub zawodowego psycholo... (2)
- Mroczna tajemnica (4)
Reklamy
Forum dyskusyjne
Przeczytaj komentowany artykuł
RE: Czy
Autor: Amelia55 Data: 2018-09-02, 01:30:20"nieświadomie rozładowujemy emocjonalne napięcia, bawiąc się smartfonem. Projektanci i programiści dobrze o tym wiedzą, dlatego podkreślają znaczenie dotyku"
Zabrano nam papierosy (albo nie wolno, albo nie wypada palić), którymi można było zająć ręce (Krystyna Janda w Człowieku z marmuru - Wajda powiedział, że zwróciła jego uwagę tym jak paliła papierosa), rozładowywać napięcie, socjalizować się z grupą wychodzących zapalić - tak jak moja koleżanka, ach jak pięknie wyglądała jej dłoń z papierosem, wyginała ją we wszystkie możliwe strony, jak papieros w palcach obracała, jak w niego wskazującym postukiwała, żeby popiół strząsać, może ze trzy razy się zaciągnęła, reszta się wypaliła w czasie tej zabawy.
Dano nam smartfony.
Byłam dziś na spacerze typu "ja i natura". Piękna pogoda była, więc nie wiem dlaczego mało spacerowiczów, prawie pusto. Wzięłam tylko chusteczkę do nosa i klucz którym zamknęłam drzwi domu. Bez telefonu, bez zegarka, nic. Pod górę się wspinałam 2,6 mili, potem wzdłuż góry, wspaniała panorama po obu stronach, 360 st. właściwie, morze po jednej stronie, słońce, wiatr, cisza - no cudo! Pewnie z 6 mil przeszłam, około dwie godziny pewnie, nie sprawdzałam, bo ani nie było jak, ani mnie to nie interesowało.
W domu wieczorem siadłam do komputera zapłacić comiesięczne rachunki i zlikwidować konto na jednym portalu społecznościowym. O matko i córko, co ja się naklęłam, a to się strona nie otwiera, a to się zawiesiła, a to mi polecenie zapłaty kartą odrzuciło, a to połączenie Wi-Fi się przerwało, a polecenie "delete account" ukryte było skrzętnie i nawigacja strony zagmatwana, jakby chcieli zniechęcić ludzi, że stracą cierpliwość i nie zamkną. No i musiałam się odstresować i oczywiście wchodzę sobie na Forum i w ogóle używam internetu.
Do czego zmierzam. Ja bym chętnie z tych wszystkich gadżetów zrezygnowała i prymitywnie i dziko sobie żyła rozkoszując się bliskim kontaktem z naturą. Ale już niczego nie da się załatwić bez tej technologii. Bank wciąż obcina godziny otwarcia i zamyka okienka - żeby ludzie on-line się sami obsługiwali. Szkoła umieszcza zadania do odrobienia na swoim portalu, dziecko musi mieć dostęp do komputera. Rozmowy telefoniczne i bilety na pociąg są drogie, a załatwić każdą sprawę przez komputer można i to jest za darmo. Chciałam wysłać CV do jednej instytucji - rekrutacja jest tylko on-line. Itd. Itp. I jak już człowiek zacznie tych urządzeń używać, to milion różnych okienek mu się otwiera, albo aktualizacje mu się włączają, bo jak je wyłączy to aplikacje przestaną działać, i potem okazuje się, że mnóstwo czasu stracone na te własnie sprawy techniczne, a nie na to co mnie rzeczywiście interesuje.
To jest jakaś pułapka...