Gorące wiadomości

Zamykanie sklepów z dopalaczami po serii śmiertelnych zatruć

Rzecznik rządu Paweł Graś zapowiedział w niedzielę, że wszystkie sklepy z tzw. dopalaczami zostaną zamknięte. Akcję rządu poprzedziła i towarzyszyła jej seria doniesień o śmiertelnych skutkach używania dopalaczy.

W wyniku trwającej od soboty akcji na terenie całego kraju skontrolowano ponad 1100 miejsc, w których sprzedawano lub produkowano dopalacze. Inspektorzy sanitarni w asyście policjantów zamknęli prawie 900 punktów sprzedających te specyfiki. W akcji uczestniczyło kilkuset inspektorów sanitarnych, wspieranych przez ok. 3 tys. policjantów. Kontrola była przeprowadzana na polecenie minister zdrowia Ewy Kopacz, w związku z licznymi przypadkami zatruć dopalaczami.

"Dopalacze" to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; można je legalnie kupować w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.

Jednak sklepy internetowe oferujące dopalacze nadal prowadzą swoją działalność. Niektóre z nich, w związku z prowadzoną kontrolą sanepidu i policji, organizują wyprzedaże specyfików. Rzecznik Komendanta Głównego Policji, Mariusz Sokołowski powiedział, że funkcjonariusze i inspektorzy sanitarni docierają do właścicieli stron internetowych oferujących dopalacze, by wręczać im nakaz zaprzestania handlu. - Akcja prowadzona jest przez cały czas. Część stron, które należały do zamkniętych sklepów z dopalaczami już nie funkcjonuje. Ustalamy adresy właścicieli tych, które nadal oferują dopalacze w internecie - podkreślił.

Ponieważ handel dopalaczami jest w Polsce legalny, część właścicieli sklepów informuje, że konsultują z prawnikami możliwość wystąpienia z pozwem zbiorowym przeciwko rządowi.

Komentatorzy zauważają, że należało wcześniej wprowadzić odpowiednie przepisy pozwalające ścigać tych, którzy sprzedają i produkują specyfiki, bez wyliczania zakazanych substancji w nich zawartych, tylko poprzez skutek, jaki one wywierają. O wprowadzenie takich przepisów już w listopadzie 2008 roku apelowało Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii. Wszystkie kraje UE miały do marca 2009 roku czas na skuteczną zmianę ustawodawstwa w taki sposób, by handel dopalaczami był ścigany na tych samych zasadach, co handel narkotykami. W Polsce tego zaniedbano. Gdy Bruksela informowała, że w tych środkach znajdują się pochodne amfetaminy - w Polsce pierwsze sklepy z dopalaczami dopiero powstawały.

Ponieważ nie wprowadzono odpowiednich przepisów na czas, handel dopalaczami jest w Polsce legalny. Możliwa jest zatem sytuacja, że handlarze dopalaczami wygrają przed sądami procesy o odszkodowania za rządową akcję, za które następnie zapłacą wszyscy podatnicy.

Opublikowano: 2010-10-03

Źródło: Onet.pl


Zobacz więcej wiadomości



Żaden Czytelnik nie napisał jeszcze swojego komentarza. Napisz swój komentarz