Gorące wiadomości

"Zero tolerancji" - kary za graffiti i wyzwiska

Po zaostrzeniu dyscypliny w szkołach uczniowie będą karani między innymi za wyzywanie nauczycieli czy malowanie po ścianach. Zapowiedział to wicepremier Roman Giertych, który dodał, że o szczegółach zmian poinformuje w piątek w gdańskim gimnazjum numer 2.

Mówiąc o utworzeniu specjalnych szkół dla trudnej młodzieży, minister wyjaśnił, że byłoby kilka rodzajów takich placówek. Do jednego z nich trafialiby uczniowie, którym dopiero grozi zejście na złą drogę i których można jeszcze uratować. Minister przyznał jednak, że nowe rozwiązania prawdopodobnie nie zlikwidują zupełnie agresji w szkołach.

Roman Giertych zapowiedział uruchomienie programu, dzięki któremu rodzice będą mogli uzyskać pomoc w trudnościach wychowawczych. Obiecał też przeznaczenie części pieniędzy z europejskiego funduszu spójności na zajęcia pozalekcyjne w szkołach. Ma to nastąpić w przyszłym roku.

Wicepremier wyraził opinię, że do narastania agresji wśród dzieci i młodzieży przyczyniły się błędy, popełniane od kilkunastu lat przez dorosłych. Zdaniem Giertycha, błędem było powiedzenie młodzieży "Róbcie, co chcecie", a także brak reakcji na drobne wybryki w szkołach.

W programie "Kropka nad i" Giertych powiedział także, że podczas poniedziałkowego spotkania w ministerstwie była mowa także o pomocy rodzicom, którzy mają problemy wychowawcze ze swoimi dziećmi. Poinformował, że rozmawiał z dyrektorem Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli (CODN), Teresą Łęcką, o opracowaniu specjalnego programu pomocy rodzicom. Jak powiedział Giertych, wychowanie to "sztuka rządząca się pewnymi prawidłami, które można przekazać", tymczasem - według ministra - rodzice nie mają się do kogo zwrócić po pomoc, gdy mają problemy z dziećmi.

Giertych pytany o kwestie związane ze strojem uczniów, zauważył, że jeśli gdzieś uczennice przychodzą nieodpowiednio ubrane, np. z odsłoniętym pępkiem, to jest to wina dyrektora szkoły. "Zgodnie z obecnymi przepisami nic nie stoi na przeszkodzie, by zareagował on na taką sytuację. W niektórych szkołach tego nie ma, w niektórych szkołach statut przewiduje, że strój musi być godny i dyrektor potrafi to wyegzekwować" - zaznaczył minister.

Zapowiedział, że m.in. takich kwestii będzie dotyczyć list do nauczycieli w sprawie ich obowiązków i dyscypliny szkolnej, który we wtorek resort roześle do szkół.

Wicepremier, minister edukacji Roman Giertych poinformował - po spotkaniu z kuratorami i ekspertami z dziedziny pedagogiki - że nie będzie zmian w strukturze szkół i likwidacji gimnazjów.

Spotkanie ministra edukacji z ekspertami edukacyjnymi i kuratorami dotyczyło sposobów poprawy sytuacji wychowawczej w gimnazjach. Była to reakcja resortu na samobójstwo 14-letniej gimnazjalistki z Gdańska Ani, która była molestowana seksualnie przez kolegów w klasie podczas lekcji.

"Na obecnym etapie nie widzimy - taki jest wniosek z dzisiejszej dyskusji - aby to (likwidacja gimnazjów - PAP) cokolwiek na pewno naprawiło. Nie ma takiej pewności i nie ma takiej gwarancji. Dlatego postarajmy się wprowadzić dyscyplinę do szkół. Zero tolerancji dla aktów przemocy" - powiedział.

Dodał, że jednym z najważniejszych elementów przygotowywanego programu "Zero tolerancji", który ma przedstawić w piątek w Gimnazjum nr 2 w Gdańsku (uczennica jego była Ania - PAP), będzie wzmocnienie roli dyrektora szkoły. Program "Zero tolerancji" zakłada zapobieganie eskalacji chuligaństwa w szkołach poprzez konsekwentne karnie uczniów już za drobne wykroczenia i naruszenia regulaminu szkoły.

Giertych zapowiedział, że - zgodnie z ustaleniami, które zapadły na spotkaniu - we wtorek ma skierować do wszystkich nauczycieli w Polsce list w sprawie dyscypliny w szkołach oraz obowiązków nauczycieli.

Minister edukacji poinformował także, że uczestnicy spotkania zgodzili się co do konieczności przywrócenie w kodeksie karnym kar za rozpowszechnianie pornografii. "W tym kontekście zobowiązaliśmy kuratorów do dokonania przeglądu pracy szkół w zakresie realizacji przedmiotu ?Przygotowanie do życia w rodzinie?. Te ważne lekcje są często pomijane lub niedostatecznie dobrze przeprowadzane" - powiedział.

Giertych pytany po spotkaniu o ewentualną rezygnację z koedukacji na rzecz rozdziału szkół lub klas na męskie i żeńskie, powiedział, że taki podział nie jest sprzeczny z obecnie obowiązującymi przepisami. Dodał, że jego zdaniem decyzje w tej sprawie mogą podejmować dyrektorzy szkół wraz z radami rodziców, jeśli uznają, że to jest dobre dla danej społeczności szkolnej. "Być może z czasem gdy tego typu decyzje się sprawdzą, będziemy mogli taki obowiązek narzucić lub rozszerzyć" - zaznaczył.

Przed spotkaniem w ministerstwie, Giertych pytany czy receptą MEN na problemy wychowawcze w szkołach jest utworzenie osobnych męskich i żeńskich gimnazjów, odpowiedział, że jest to jeden z rozważanych pomysłów. Podkreślił, że autorami tych pomysłów są eksperci w dziedzinie szkolnictwa i wychowania, którzy mają różne propozycje.

Uczestniczący w poniedziałkowym spotkaniu w MEN pedagog prof. Aleksander Nalaskowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu uważa, że szkoły wyłącznie męskie lub żeńskie powinny istnieć. Nie może to być jednak zasadą powszechną. "Kultura społeczna jest koedukacyjna. Wolałbym, żeby moje dzieci chodziły do szkoły, w której zwraca się uwagę, jak zachowują się w stosunku do dziewcząt i będą mieli szansę spotkania drugiej płci" - powiedział dziennikarzom Nalaskowski.

Podział gimnazjów krytykuje przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży Krystyna Szumilas (PO), która również była na poniedziałkowym spotkaniu w resorcie. Jej zdaniem, odejście od koedukacji nie zlikwiduje przemocy wśród młodzieży. "Młodzież będzie się spotykać na korytarzach szkolnych, na boisku czy poza szkołą. I przemoc po prostu będzie" - zauważyła posłanka.

Minister edukacji zapowiedział, że podobne spotkania jak poniedziałkowe mają się odbywać w resorcie edukacji raz w miesiącu.

Źródło: Onet.pl


Zobacz więcej wiadomości



Żaden Czytelnik nie napisał jeszcze swojego komentarza. Napisz swój komentarz