Porady psychologiczne

Cud zdarza się tylko raz?

Jeszcze w szkole średniej poznałam studenta starszego ode mnie o kilka lat i przeżyłam prawdziwe olśnienie. Jak się wkrótce okazało, on także. Wydawało się nam obojgu, że znamy się od zawsze, że rozpoznaliśmy się ze snów, z marzeń, z poprzedniego życia i że jesteśmy sobie przeznaczeni.

Był w typie Clinta Eastwooda w młodości – piękny, szlachetny, romantyczny i wierny. Nie miałam wtedy żadnych doświadczeń, ani erotycznych, ani seksualnych. Kochali się we mnie chłopcy ze szkoły, a ja cicho podkochiwałam się w nieprzystępnym, lekko aroganckim, klasowym prymusie, skupionym wyłącznie na nauce i sporcie.

Antoni, mój romantyczny adorator, bardzo szybko zadeklarował miłość, wierność i poważne zamiary. Uważał, że cud zdarza się tylko raz (podobno był kiedyś film pod tym tytułem) i że nasze spotkanie było właśnie takim cudem.

Wbrew temu, co mogłoby się na pozór wydawać, nie był typem egzaltowanego, jak to się teraz mówi – oszołoma. Jako świeżo upieczony absolwent politechniki chciał związać się z kobietą (a raczej dziewczyną) swoich pragnień i – jak przystało na prawdziwego mężczyznę – „zbudować dom, posadzić drzewo i mieć syna”. Mimo męskiego wyglądu i męskiego stylu bycia nigdy nie forsował seksualnej bliskości, choć teraz, jako dojrzała kobieta, mam świadomość, że bardzo mnie pragnął.

Choć poznanie go było dla mnie ekscytującym przeżyciem, moje zaangażowanie bardzo szybko minęło. Zniechęciła mnie chyba powaga, z jaką podchodził do naszego związku. W tamtym czasie świat był dla mnie wielkim wyzwaniem, któremu chciałam sprostać. Chciałam iść na studia (on nie miał nic przeciwko temu), robić karierę zawodową, mieszkać w wielkich metropoliach, a nie wić miłosne gniazdko. Oczywiście bardzo chciałam kochać i być kochaną, ale pociągali mnie mężczyźni twardzi, niedostępni, wewnętrznie skomplikowani. Z Antonim rozstałam się, kiedy wyjechałam na studia.

Wkrótce wyszłam za mąż za bardzo światowego i bardzo skomplikowanego mężczyznę, a potem przeżyłam kilka udanych i kilka mniej udanych związków z mężczyznami. Oczywiście skończyłam studia, zrobiłam coś w rodzaju kariery zawodowej i mieszkałam aż do obrzydzenia w wielkich miastach.

Kiedy teraz myślę o ewentualnym związku z mężczyzną, chciałabym, aby był to ktoś taki jak Antoni: odpowiedzialny, uczciwy, kochający, wierny. Teraz potrafiłabym to, oraz jego samego – docenić. Mogłabym mieszkać z nim w małym białym domku z bzami i akacjami gdzieś na prowincji. A przecież mogłam mieć to wszystko już dawno. Czasami zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej, gdybym przeżyła całe życie z jednym mężczyzną, jak w starym filmie?

Eliza

odpowiada Izabella Anna Zaremba, psychoterapeutka Izabella Anna Zaremba, psychoterapeutka

Na pewno nasze decyzje, zarówno te, które podjęliśmy, jak i te, których nie podjęliśmy w przeszłości, kształtują nasze osobiste przeznaczenie. Trudno przewidzieć, jak potoczyłyby się Pani życie, gdyby związała się Pani we wczesnej młodości z Antonim. I pewno nie warto tracić czasu na rozmyślania, „co by było gdyby”. Na pewno nie warto żyć iluzją romantycznego związku jak Barbara z „Nocy i dni” Marii Dąbrowskiej, nie dostrzegając rzeczywistej miłości realnego, żyjącego obok męża.

Może jednak tak być, że mając wcześniej tendencję do szukania mężczyzn trudnych, skomplikowanych, teraz chciałaby Pani związać się z mężczyzną odpowiedzialnym, dojrzałym, zdolnym do wspierania i partnerstwa. „Wyrosła” Pani z wiązania się z mężczyznami, dla których musiała Pani być wychowawczynią, wybawicielką, czy pseudo-matką. Być może dojrzała Pani wewnętrznie do trwałego, monogamicznego związku.

Znam osoby zaangażowane w prawdziwie monogamiczne związki. Nawiązują jedną, silną więź uczuciową i seksualną i nie potrzebują żadnej innej. Ale znam też osoby, które mają skłonności poligamiczne i świetnie sobie radzą z wieloma partnerami.

Na ogół jednak ludzie doświadczają mieszanych uczuć w tej sferze. Pragną głębi, bliskości i bezpieczeństwa z jedną osobą i mają poczucie winy, gdy pociąga ich ktoś inny. Zainteresowanie partnera innym człowiekiem odbierają jako zagrożenie. Z drugiej jednak strony, czują się ograniczani i czasem chcieliby być wolni, by nawiązać inne znajomości.

Zdarza się też, że osoby zaangażowane w wiele związków, pragną wreszcie spotkać tę jedyną osobę, z którą mogłyby zostać na stałe.

Wszystkie te uczucia stanowią cześć naszego ludzkiego losu. Warto uświadomić je sobie w całej rozciągłości i przyznać się do nich przed samym sobą.

Wiedząc, jacy jesteśmy, czego pragniemy najbardziej i co jest dla nas naprawdę ważne, powinniśmy działać w tym kierunku, który jest dla nas najbardziej pożądany. Życzę Pani, Pani Elizo, aby znalazła Pani swego kochającego Antoniego i biały domek w bzach, i żeby była Pani odpowiedzialna za swój wybór, gdy go Pani dokona

Inne porady