Forum dyskusyjne

Jestem zła na siostrę.

Autor: jamago   Data: 2025-11-02, 21:18:34               

Jestem zła na siostrę.

Już kiedyś raz tak było, że przyjaciółka pożyczyła ode mnie prawie nową parasolkę i ją złamała, popsuła.
Powiedziałam, że powinna mi odkupić parasolkę bo sama nie poczuwała się do naprawienia szkody. Na forum dyskusyjnym powiedziano, że co ze mnie za przyjaciółka skoro chce nową parasolkę. Bardzo mnie to zabolało bo przecież to powinno być oczywiste dla każdego, że szkody się naprawia. Przyjaciółka parasolkę mi odkupiła ale w niedługim czasie już nie byłyśmy przyjaciółkami.
Tak, a teraz o siostrze.
Na pewno narażam się na gadanie, że jestem świnia, że tak się nie robi bo to siostra itd, itp
Ale.... ta złość na siostrę narastała a dzisiaj wybuchłam.
Dzisiaj niechcący wylała kawę na tapicerowane krzesło, na podłogę, na stół. Na stole była krzyżówka w formie zeszytu, która została mocno zalana kawą.
Szybko przyniosłam ręczniki i wszystko wytarłyśmy. Sistra przepraszała i przeklinała na taki pech. Powiedziałam, żeby nie przeklinała bo to nic nie zmieni. Po chwili jak gdyby nigdy nic, pośpiewując mówi, że zrobi sobie nową kawę. Ja w tym czasie czyściłam krzesło, żeby nie było plamy. Jak skończyłam, weszłam do kuchni z zalaną krzyżówką i mówię, że jak będzie w sklepie to nich mi taką samą kupi. no i zaczęło się......
Żebym przestała, że to nic takiego. Ja na to, że szkody należy naprawiać. Rozmowa była głośna i gniewna, bez przekleństw. Bardziej chodziło mi o to, żeby poczuła się odpowiedzialna a nie o to, że mam szkody. Powiedziała ze złością, że mi zapłaci za krzyżówkę i żebym sobie sama kupiła. Powiedziałam, że to ona powinna mi kupić a jak nie to powinna grzecznie mnie poprosić, żebym kupiła sobie sama a nie ze złością i oburzeniem. Powiedziałam, że tego wymaga dobre wychowanie. Kpiąco i drwiąco powiedziała;
"dobrze, przepraszam, kup sobie tą krzyżówkę"
Wyszłam z kuchni i usłyszałam " No ja pier...,,,,,ę, nie wierzę..." Nie powiedziałam już nic więcej w tym temacie. Siostra została jeszcze u mnie pół godziny. Położyła 10 zł na komodzie. Odzywałyśmy się na bieżąco ale nie wróciłyśmy do tematu wylanej kawy. Śmieszne? Może dla niektórych. Bo dla mnie to było ogarnięcie mnóstwa drobnych zdarzeń, które wybaczałam z racji bycia siostrą.
Zresztą od jakiegoś czasu czuję się wykorzystywana przez moją siostrę. Wprasza się na kawę kiedy tylko chce. Nie odmawiam bo mieszkam sama. Zawsze ma u mnie poczęstunek kawą, ciastem, które sama piekę. Często jada u mnie obiad. Spędzamy czas na graniu w kości.
Ale nie ma od niej wzajemności lub jest jej bardzo mało. Prawie nigdy nie mówi żebym do niej przyszła na kawę i ciacho. Mieszka z dwoma córkami dorosłymi i z wnuczką prawie pannicą. Męża nie ma ale spotyka się z przyjacielem.
Nie bywam u nich prawie wcale bo ciągle są tam narzekania i przekleństwa na wszystko.
Na bałagan. Na pustą lodówkę. Na brak pieniędzy. Na lenistwo. Siostra przeklina na ten syf w domu......Znoszę to coraz gorzej. Siostra i jej córki pracują. Pieniądze mają ale żadna nie chce wkładać nic do domu, żeby było ładnie i wygodnie. Jej córki jadają po restauracjach. Wydają pieniądze na kosmetyki i ciuchy. Mają auta. Mieszkanie traktują jak hotel. Wyspać się, wykąpać, ubrać i robić wypad. Siostra narzeka na to, sama trochę sprząta ale z córkami zachowuje się tak jakby to były przyjaciółeczki. Nie ma posłuchu. Sama lubi się stroić i upiększać. Ma miniemeryturę tak jak ja.
Do mnie przychodzi spędzać czas bo nie maże już patrzeć na ten syf w domu.
Mnie to już męczy. Kiedyś jej powiedziałam, żeby się dołożyła do obiadu jak chce u mnie jeść.
To teraz często chce robić u mnie składkowy obiad na zasadzie, że przyniesie kawałek mięsa i sałatę i pomoże przy gotowaniu obiadu. Dla mnie to nie jest do końca sprawiedliwe bo przecież dodatki do obiadu, prąd, woda, sprzątanie i czas....to też są koszty obiadu.
Jej towarzystwo niekoniecznie jest dla mnie interesujące. Nie mamy wspólnych tematów oprócz rodzinnych. Ja lubię dużo czytać i słuchać. Mam jakieś swoje przemyślenia, zdanie. Lubię podyskutować, dowiadywać się ciekawych rzeczy. Siostra niestety zatrzymała się w miejscu i nie ma ochoty ani cierpliwości, żeby uczyć się czegoś nowego. Jest miła, uśmiechnięta, lubiana ale prosta i puściutka. Kocham ją i jestem zła, że rzeczy tak się mają.
Myśli o mnie tylko wtedy gdy mnie do czegoś potrzebuje. Jeśli sama spędza gdzieś czas z córkami czy ze znajomymi to zapomina zapytać mnie czy też bym chciała z nimi wyjść.
Na jej dziesięć wyjść to może jeden raz zapyta. A wie że żyję sama. Bez męża, bez dzieci.
Zdarzyło się, że miała do mnie przyjść. Ja czekałam w domu. W ostatniej chwili zadzwoniła, że nie przyjdzie do jej przyjaciel chce ją zabrać na lody. Ja nie czułam, żeby się tym przejmowała, że wystawia mnie do wiatru bo przecież na nią czekam a też mogłam wyjść gdzieś. I wtedy też jej "nagadałam kulturalnie co o tym myślę" Była zdegustowana ale
wybrała przyjaciela. Takich przykrych dla mnie sytuacji było kilka.
Przez to że jest taka pokorna i małomówna i bezkrytyczna to często ma znajomych którzy jej sponsorują kawki, ciasteczka, obiadki, urlopy.... Gdy się zdarzy, że wychodzimy razem to zawsze mam pieniądze by się sama opłacić ale czasami ktoś drobną rzecz za mnie zapłaci.
Ja lubię porządek w domu. Finansowo jestem niezależna i dobrze sobie z tym radzę.
Swego czasu chciałam swoim przykładem zachęcić siostrę i jej córki do tego by dbały o dom, o zdrowie, o jedzenie....Zapraszałam ich kilka razy na obiad, kawę, ciasto..... Po którymś razie
odpuściłam bo nic to nie pomogło. One się tylko cieszyły, chwaliły mnie jakie to ja pyszne rzeczy robię, jak to ja mam ładnie i czysto w mieszkaniu ....ale nic się nie nauczyły.
Ja u siostry też bywałam na poczęstunku ale to było przy okazji jak robiła obiad dla przyjaciela, lub były to urodziny lub Wielkanocne śniadanie z jej przyjacielem. Ja oczywiście miałam swój wkład upieczonym przez siebie ciastem i czymś do obiadu.
Siostra i jej córki były u mnie bardzo, bardzo często a ja u siostry bardzo, bardzo rzadko.
Czy się żalę? Może to żal jest. Gdyby to nie była siostra to z problemem poradziłabym sobie natychmiast ale, że to siostra to chcę nauczyć się takiego zachowania, żeby nie krzywdzić ani jej ani siebie.
Chciałabym, żeby siostra sama od siebie wiedziała, że nie powinno się nadużywać czyjejś gościnności, żeby nauczyła się liczyć moje pieniądze tak samo jak potrafi liczyć swoje.
Żeby nie manipulowała mną słodkimi słówkami i radosnym śmiechem. Żeby nie prowokowała mnie do bycia zasadniczą i niemiłą w niektórych sytuacjach.
Żeby nie robiła z siebie słodkiego głuptaska, któremu trzeba zawsze i wszędzie i na wszelkie sposoby pomagać. Być może za maską tego głuptaska ukrywa się chciwy, zaborczy, samolubny cwaniaczek.
W okresie kiedy widywałyśmy się rzadko z racji moich wyjazdów do pracy za granicę to odbierałam siostrę inaczej, lepiej. Ostatni rok kiedy widujemy się po dwa, trzy i cztery razy w tygodniu muszę powiedzieć, że jestem rozczarowana jej charakterem. Często rozumiem wpływ naszego dzieciństwa na jej charakter ale wiem, że nie chcę wszystkiego tolerować tylko dlatego, że jest siostrą.
Zadaję sobie teraz pytanie: "Po co to napisałaś ? ", " Dla kogo? " Może dla mnie...Żeby przyjrzeć się sobie....Żeby nie stać się dojną krową.






Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku