Forum dyskusyjne

RE: Marzenia i cele... Ahh te marzenia i cele :)

Autor: mimbla1   Data: 2022-12-02, 13:52:14               

""Jest mi źle pomóż" jest u dziecka naturalne. Tymczasem gdy taka rzecz nachodzi od osoby dorosłej to albo jest piętnowana albo wyśmiana albo wymgają argumentacji. "Skoro jest ci tak źle to pokaż w czym problem". Rzecz w tym że nawet dorośli ludzie czasami nie potrafią sami tego zebrać i określić i po prostu im źle w całokształcie."

Wyczuwam coś na kształt rozgoryczenia, tak w tle.

Jest w psychologii/psychoterapii koncepcja "wewnętrznego Dziecka" i "wewnętrznego Dorosłego" w każdym z nas. Od iluś lat istnieje i całkiem fajnie rozwinięta, także od strony praktycznych ćwiczeń do samodzielnego wykonania - może poszukasz w tym kierunku ?

Jeśli dorosły mówi "jest mi źle, pomóż" to co może zrobić drugi dorosły? Z niemowlakiem zakres tego "jest mi źle" jest ograniczony, dorosły wprawdzie musi zgadywankę wykonać, ale ma duże szanse szybkiego zidentyfikowania przyczyn stanu "jest mi źle i wrzeszczę". Przy tym samym komunikacie od nastolatka już bez rozmowy szanse na trafienie w przyczynę stanu "jest mi źle" są o wiele, wiele mniejsze. A przy dorosłym to realistycznie zgadywanie nie ma sensu, bo szanse na trafienie bliskie zeru. Stąd to "żądanie argumentacji" , które ja bym raczej uznała za próbę zebrania jakichś informacji umożliwiających sensowne działania wspierająco-pomocowe. Może nie tyle wymagamy od ludzi cierpiących argumentacji i omówienia ile raczej potrzebujemy informacji, bo bez nich możemy tylko towarzyszyć w tym "jest mi źle", a takie towarzyszenie to duży wysiłek i nie każdy też to umie robić. Nie jest też tak naprawdę w rozliczeniu długookresowym pomocne dla tego, któremu "jest źle". Co najwyżej da doraźną ulgę.

Ktoś mówi, że mu źle bo go brzuch boli tak ogólnie - sorki, ale czy ma sens towarzyszenie mu w tym bólu i tyle?
Oczywiście jeśli wiadomo , czemu boli, sytuacja jest inna i tu już samo towarzyszenie jest opcją ok. Ale jeśli nie wiadomo czemu a boli to albo razem dochodzimy przyczyn albo kierujemy swe kroki do lekarza czy na pogotowie.

Przykład fatum z zębem - po pierwsze przyczyna znana ("boli ząb" a nie "boli mnie coś niezidentyfikowanego" ) i po drugie z bolącym zębem idzie się do stomatologa w trybie pilnym, bo sam boleć nie przestanie. Drugi dorosły ma w tym momencie jasne, sensowne i możliwe do wykonania działania o charakterze pomocowym.

Nikt dorosły nie dojdzie metodą zgadywania, czemu drugiemu dorosłemu "jest źle" tak ogólnie. A zwłaszcza obcy czy mało znany dorosły.
Niestety do tego, czemu "jest mi ogólnie źle" to dorosły musi sam dojść ewentualnie przeczekać, bo zdarzają się też obniżki samopoczucia ogólnego bez jakichś bardzo konkretnych przyczyn, na tle okresowego krótkotrwałego przemęczenia na przykład.



Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku