Forum dyskusyjne

Kłótnia z koleżanką

Autor: Elemeledutki   Data: 2022-09-15, 10:56:57               

Hej, chciałam się poradzić jak z tego wybrnąć. Po latach odświeżyłam znajomość z koleżanką z podstawówki, od dłuższego czasu ze sobą pisałyśmy, a rok temu byłam przejazdem w jej okolicach i spotkałyśmy się na kawę. Strasznie mnie namawiała na przyjazd do siebie. W tym roku dałam się namówić i pojechałam do niej. Ale nie chciałam na bardzo długo, bo takie mieszkanie u kogoś może stać się toksyczne, więc zaproponowałam 4-5 dni u niej, a resztę sama sobie coś wynajmę. No i tak się stało. Zrobiłam sobie taki dodatkowy urlop i najpierw pojechałam do niej. Niestety pobyt jak dla mnie okazał się toksyczny. Może napiszę tak ogólnie co robiła, niech każdy wyciągnie wnioski. Narzucała mi organizację dnia. Całymi dniami jeździłyśmy gdzieś po mieście. Nie mam tu jakichś szczególnych zarzutów, bo chciała jakoś zagospodarować ten czas, ale głupio to zabrzmi, wymuszała mi ponadnormatywne ilości jedzenia, tzn. ciągle ciągała mnie po restauracjach i kiedy mówiłam, że ja już nie jestem głodna, to nie dawala spokoju i mnie przekonywała, że co się będę ograniczać. Wiadomo, że jestem dorosła, więc nikt mnie łyżeczką nie karmi na siłę, ale ona jakby nie słuchała, że ja juz nie chcę jeść, tylko ciągle proponowala, że teraz pojedziemy do jednej z jej ulubionych restauracji i tam zjemy to i to, a potem pójdziemy do kawiarni na deser. Jak mówiłam, że nie idę już, to musiałam chyba z dziesięć razy mówić, że nie chcę już. W ogóle wszystkiego musiałam odmawiać po kilka razy. Pewnego dnia zapytała mnie czy i kiedy się przeprowadzę w jej okolicę. Zaskoczyło mnie to. Powiedziałam, że mam u siebie pracę, partnera, on ma tam pracę, mam mieszkanie. Na wszystko był kontrargument. Że oboje znajdziemy pracę, mieszkanie można sprzedać itp. Odpuściła dopiero jak powiedziałam o schorowanych rodzicach, których nie chcę opuszczać. Nie jestem w stanie opisać wszystkiego co przeżyłam. Niestety nie miałyśmy też wspólnych tematów. W końcu przeniosłam się do swojego apartamentu jeszcze na parę dni i naprawdę chciałam odpocząć w samotności. Ale ona dalej chciała się spotykać. Te spotkania były dla mnie dość męczące, bo tak jak napisałam, nie miałyśmy za bardzo tematów, nie czułam się komfortowo i swobodnie, a ona ciągle mówiła o facetach z portalu randkowego, że są bogaci, że jeden ja zaprasza gdzieś do Włoch, inny jest tak bogaty, że przy nim nie musiałaby pracować, snuła różne takie plany o kupnie drogiego domu, samochodu itd. Znosiłam to będąc i niej, ale potem naprawdę mnie już to wszystko zemdliło. Po 3 dniach mojego pobytu już samodzielnego, chciała przyjechać do mnie na noc. Odpisałam, żeby się nie gniewała, ale chciałabym pobyć trochę sama, dostałam smutną informację o stanie zdrowia taty i nie mam nastroju. Odpisała, że ok., ale za pół godziny znowu napisała, że może jednak zmienię zdanie, bo jakby ona mogła przyjechać, to mogłybyśmy pójść rano na jakiś event, na który jest bliżej ode mnie. Jednak odmówiłam. Przeprosiłam i powiedziałam, że odezwę się jak troszkę się zregeneruję. Po 2 dniach napisałam jakby nic się nie stało, co słychać i możemy się spotkać, a ona wyskoczyła na mnie z pretensjami, że ona mnie ugościła, a ja jej odmówiłam spotkania i przeze mnie nie mogła pójść na ten event, a tak jej zależało. Odpowiedziałam jej coś neutralnego, ale wspomniałam, że czułam się przytłoczona i przykro, że nie mogła tego uszanować, a ona znowu takim nieprzyjemnym tonem, że jej się nie chce pisać i mam do niej zadzwonić, jak chcę pogadać...

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku