Forum dyskusyjne

Perturbacje w związku - trzeźwe spojrzenie

Autor: novyon   Data: 2022-06-01, 12:05:08               

Cześć wszystkim, zwracam się do Was z prośbą o trzeźwe spojrzenie na zaistniałą sytuację w moim życiu, bo przytłacza mnie ona i nie wiem co dalej powinienem zrobić...

Jestem z dziewczyną od kilku lat w związku, było miodowo jak to jest w nowych relacjach, teraz coś się zmieniło, związek ewoluuje...

Odczuwałem już od kilku miesięcy jakieś subtelne zmiany w relacji, nadal było dużo szacunku i go jest nadal, ale czułem, że coś, jakaś cząstka po prostu gdzieś zniknęła..., seksu było coraz mniej, teraz właściwie to może się zdarzy od okresu do okresu dziewczyny..., po drodze było kilka silnych wydarzeń z nie mojej winy, które spowodowały, że już się z nią rozstawałem i bylem gotów się wyprowadzić, ale jakoś po szczerej rozmowie wszystko się stabilizowało i wracało na właściwie tory..., ostatnio pod silnymi, ale przemyślanymi emocjami powiedziałem, że to jest koniec definitywny i tyle..., więc po prostu kolejny raz byłem gotów po prostu to zakończyć, ale było dużo emocji, łez, próśb... i kolejny raz się ugiąłem i zostałem, z czym się nie czuje dobrze, nie ze względu na relację, ale raczej na to, że poczułem się słaby i nie postawiłem na swoim... - to w oczach kobiet pewnie też nie jest atrakcyjne, rozmawiałem z nią o seksie - finalnie doszło do tego, że nie czuje się teraz atrakcyjnie i to rzutuje na te sprawy - co dla mnie, bystrej jednostki, nie jest pewnie do końca prawdą, a seks mieliśmy naprawdę dobry. Powiedziałem jej też, że nie wiem czy ją jeszcze kocham - ciężkie słowa, ale jak wcześniej wspomniałem, daliśmy temu szanse i chcemy świadomie pracować nad tą relację, bo we mnie jest jeszcze trochę nadziei, w niej też, ale z drugiej strony czuje, mam przeczucie, że to takie reanimowanie nieboszczyka, boję się, że przeleci kolejne kilka miesięcy i finalny efekt będzie ten sam.


Do tego dziewczyna ma jeszcze za niedługo wyjazd w delegację, sam pracuje w dużej firmie, wiem co się na takich wyjazdach dzieje, a dużo się dzieje, naprawdę. Nie tylko u mnie w firmie, ale z kim nie pogadam to ma dużo do powiedzenia..., zdrady na porządku dziennym, każdy z każdym sypia. Nie chodzi o jakąś zazdrość, boję się tego, że przez to, że jest jak jest, będzie łatwiej z dala od domu podjąć decyzję o zaspokojeniu swoich potrzeb - bo każdy je ma. Dla mnie największym ciosem byłoby to, że zainwestowałem dużo czasu i dobroci, żeby tej dziewczynie pomóc stanąć na nogi i tego byłoby najbardziej mi szkoda, że moja dobroć która w sobie posiadam jak ktoś jest mi bliski, mogłaby zostać wykorzystana, a ja po prostu czułbym się z tym fatalnie i następnym razem byłbym naprawdę zamknięty na zaufanie.


Co robić? Jak żyć?

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku