Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

    Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-18, 16:33:45               Odpowiedz

    Witam,



    niespecjalnie wiedzialem do jakiego teamtu podpiac moj przypadek, wiec zostawiam go tutaj. Jestem agresywny i przemocowy. W relacji z moja byla juz dziewczyna, na co dzien, zycie bylo naprawde niezle (przynajmniej z mojego punktu widzenia...). Wspolne mieszkanie, praca, plany, milosc (choc zapewne wielu z Was to niebawem zakwestionuje), dobre relacje miedzy rodzinami, pojawiajaca sie szansa na kredyt, wspolne tresciwe spedzanie wolnego czasu, wyjscia (ktore niestety nierzadko naszpikowane byly negatywnymi emocjami i strachem moim, ale i mojej partnerki "z czym tym razem wyskocze"). Ogolnie sielanka. Problem pojawial sie, kiedy "zostalem wyprowadzony z rownowagi" (nie, nie wybielam sie, biore na klate kazdy jeden syf, ktory zrobilem, probuje to jakos sensownie opisac). Wtedy to, po kilku prosbach o zostawienie mnie w spokoju (nawet jesli mnie zostawiala, sam czesto nie odchodzilem i bez opamietania jechalem dalej, mimo ze dostalem to o co prosilem - tak bylo kiedys, w nowozytnej historii, nie bylo mowy zeby moja ex przestala mowic - tak wiem, kazdy widzi, ze usprawiedliwiam sie "bedac prowokowanym") odpalal sie demon. Demon, ktory bez najmniejszych ogrodek, w ciagu 30 minutowego ataku, potrafil rzucac wszystkie znane ludzkosci inwektywy, co - jak kazdy moze sie domyslic - niszczylo moja byla druga polowke. Zaskoczenie, nie dawalo mi to spokoju przez kolejne 3/4/5 dni/tydzien. Pozniej, slyszac ze w sumie wszystko jest ok, przystepowalismy do codziennosci, oczywiscie z obawa u mnie, ze za chwile znow wyjdzie ze mnie szatan i bede niszczyl psychike mojej dziewczyny. Placz u niej, powodowal tylko to, ze bylem jeszcze bardziej bezradny, jeszcze bardziej zly, ze nic nie moge teraz zrobic. Dzwonilem takze do jej rodzicow, zeby sobie ja zabrali, bo ja juz nie daje rady (naprawde czulem sie wycienczony psychicznie, dalej czuje, tym kim jestem/bylem, swoim zachowaniem i wstydem przed samym soba). Dochodzilo pare razy do szarpanin miedzy nami, tak z jednej, jak i z drugiej strony (oczywiscie jak rozumiem, to byla jej proba bronienia sie, przejela te zachowania ode mnie?), ja potrafilem siasc na nia, trzymac jej rece zeby juz mnie nie policzkowala, ona natomiast potrafila wbic mi w plecy pek kluczy (znow nie usprawiedliwiam siebie, zdaje sobie sprawe, ze to ja jestem powodem tego wszystkiego). Znajdzie sie za chwile ktos, kto powie, ze biorac wszystko na siebie, wybielam sie i szukam zrozumienia - darujmy sobie takie komentarze. Powiedzialem sobie kiedys, ze jesli uderze kobiete (przez to co robilem, mimo ze wiem, ze nie posunalbym sie tak daleko) odbiore sobie zycie. Sek w tym, ze przeciez ja ja bilem emocjonalnie nie raz. Ta mysl zaczyna mnie coraz bardziej przytlaczac (nie, nie powiesze sie, nie zrobie tego mojej rodzinie, z ktora zreszta dopiero co, po 20stu kilku latach sie pojednalem) przez co zaspecjalnie nie wiem co dalej. Nie szukam wybaczenia, rozgrzeszenia, nie chce sie spowiadac, slyszec milych slow, ze to nie Twoja wina, ze dwojka osob zawsze jest odpowiedzialna po czesci za to co dzieje sie w zwiazku, bla bla bla. Staralem sie zawsze bardzo, moze nawet za bardzo, mialem zawsze szczere intencje, nie do podbicia swojego podeptanego ego, tylko po to, zeby po prostu zylo jej sie choc odrobine latwiej i lepiej, i zeby widzac troski, o ktorych od poczatku nie chciala za specjalnie mowic, zostaly "ogarniete", bez mowienia o nich. Ze bede prawdziwym facetem, twardym nieustepliwym, ktory poswieci swoje zmeczenie, czas, nerwy, na to, aby ona miala wszystko. Szkoda tylko, ze tak bardzo nie widzialem emocjonalnych i psychicznych jej juz bylych potrzeb. Nie bede dodawal jakimi uczuciami ja darze, ile stracilem, jak bardzo mi zalezy - w to i tak nikt nie uwierzy. Palilem przez parenascie lat marihuane, wydaje mi sie ze tlumilem nia bardzo duzo przykrych emocji z dziecinstwa i nigdy pewnych rzeczy nie przerobilem (znow nie zrzucam winy na rodzicow). Dodam, ze przedostatni zwiazek wygladal dosc podobnie, tam jednak bylo o wiele mniejsze zaangazowanie emocjonalne z mojej strony - co oczywiscie nie usprawiedliwia mojego zachowania. Potrafie zadac bol, z pekajacym sercem musze przyznac, ze jestem w tym dobry - ot mialem dobrego nauczyciela - fakt. W zeszlym roku w okolicach wakacji, rozpoczalem terapie, dziewczyna mowila, ze faktycznie zauwaza poprawe, jednak przez koronawirusa, w okolicach lutego z niej zrezygnowalem. Teraz z racji, ze w koncu mam jakiekolwiek pieniadze, wcielilem ja ponownie w zycie. Niech bedzie, ze na swoja obrone dodam, ze wszyscy dookola, tak rodzina, jak znajomi, przyjaciele, nawet psycholog, jasno mowia, ze jestem bardzo wrazliwym i uczuciowym facetem. Pomagam ludziom w pracy, jakkolwiek sie da - czy to slowem, czy to obecnoscia, pieniedzmi, proba pokazania jak mozna zrobic cos lepiej, zeby troche lepiej im poszlo w pracy, jestem empatyczny i potrafie wyczytac z ich twarzy duzo emocji i tego co w nich siedzi, nie bedac jednoczesnie gluchym na te problemy (jakos musze przeciez zakontrastowac swoja czarna strone, czyz nie? Nie, sprawia mi to przyjemnosc i z tego czerpalem zawsze duzo energii, z pomocy drugiemu czlowiekowi). Nie pytam czy do mnie kiedykolwiek wroci, bo na to potrzeba czasu, moja zmiana jesli w ogole mozliwa, potrwac bedzie musiala raczej wiecej, anizeli mniej czasu, a i z jej odejsciem zaczynam sie powoli konfrontowac i z tym, ze raczej juz nie wroci. Poprzysiaglem sobie wrzucic tryb single player przez nastepne 12 lat, tj. do mojej 40stki, choc nie wiem czy nie wydluzyc tego czasu do konca zycia, skoro i tak nigdy nie potrafilem stworzyc normalnej relacji, zawsze konczylo sie nad przerostem oczekiwan i pewnym niezrozumieniem moich, tych dobrych, ruchow. Pytanie brzmi, czy jest dla mnie jeszcze jakakolwiek szansa, bo na chwile obecna, mimo tego ze wiem, ze robie duzo zlego, zatracilem chyba istote czlowieczenstwa, jednoczesnienie widzac w sobie czlowieka? Kazdy komentarz, nawet ten uszczypliwy, jest mile widziany - w koncu od podworka musialem torowac swoja droge do tego, zeby ludzie mnie lubili (szkola, sport, studia, praca, tam tez zawsze mialem ciezko z przyjeciem mnie do jakies spolecznosci). Takze prosze, karmcie sie moim "zje****em". 



    • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

      Autor: mimbla1   Data: 2021-10-19, 12:46:48               Odpowiedz

      Hej,
      bardzo dobrze, że założyłeś odrębny temat - ostatecznie chcesz porozmawiać na temat swoich problemów. W takiej sytuacji podpinanie się pod już istniejący wątek nie miałoby za bardzo sensu.
      Od końca czyli od Twojego pytania o szansę - oczywiście że jest, znika w momencie zgonu. Zakładając iż nie piszesz z zaświatów szansa jest:)
      Nie sądzę, żebyś zatracił istotę człowieczeństwa. Za mocno powiedziane. Gdybyś zatracił to Twoim problemem byłoby ewentualnie to, że nie jest tak , jak chcesz - na pewno zaś nie poczucie iż "jesteś nie OK" w relacji, kogoś niszczysz czy inne takie.
      Odnośnie tego bla, bla bla o odpowiedzialności obu stron za to, co się dzieje w związku to wybacz - to nie jest bla, bla, bla tylko zwykły realizm. Tak jest. Realistycznie, pragmatycznie oraz analitycznie, bez nijakich emocji oraz głupawych zabaw w szukanie winnego, żeby mu doładować.
      Czemu - ano każda ze stron ma (przynajmniej teoretycznie) wybór zarówno w zakresie tego, co powie, jak i tego, co zrobi.
      W praktyce oczywiście ten wybór jest ograniczony emocjami, wyuczonymi schematami reagowania w określonych sytuacjach i masą innych rzeczy, ale on nadal, choć przytłoczony tym bagażem - istnieje. Również Twoja dziewczyna ten wybór miała i ma - mogła reagować inaczej. Nie lepiej czy gorzej tylko inaczej - czego konsekwencją byłby inny obrazek Waszej relacji. Nie lepszy czy gorszy - po prostu inny.

      Przyczyną Twoich wybuchów są dwie rzeczy, tak na poziomie najbardziej ogólnym. Jedna jest wrodzona i jest to tak zwany temperament - słowo dziś nieco zapomniane. Coś z czym się rodzimy. Ty wybuchasz, są ludzie do wybuchania niezdolni organicznie. Nie lepsi czy gorsi tylko inni. Są ludzie "gorący" i "zimni". Ci pierwsi wybuchają, ci drudzy nie.

      Druga przyczyna to najprawdopodobniej bagaż wyniesiony z dzieciństwa. Z tego co napisałeś można wnosić, że zdarzyło Ci się urodzić/wychować w rodzinie dysfunkcyjnej. I istnieje związek przyczynowo-skutkowy między tym, jak było w Twojej rodzinie pochodzenia a Twoimi wybuchami. Jak to konkretnie jest u Ciebie poukładane to już temat na terapię i pracę własną Twoją. Na poziomie początku rozmowy forum to po prostu istnienie tego związku jest niemalże pewne. Piszesz, ze potrafisz zadawać ból i że miałeś dobrego nauczyciela...nie Ty jeden, natomiast rokujące jest to, że to dostrzegasz.
      Dalej zaś jest kwestia teoretycznie prosta, a praktycznie trudna i męcząca w obszarze wykonawczym dla Ciebie - dojście do punktu, w którym nie będziesz wybuchał w sposób niekontrolowany robił nie w sposób niekontrolowany. Innymi słowy ten Twój "szatan" będzie Ci posłuszny, nie będzie Tobą rządził.
      Każdy ma w sobie takiego "szatana", jego po prostu trzeba poznać (nie bać się go!) , wziąć na krótką smycz i tyle. Tylko tyle i aż tyle, bo bydlę jest wredne nad wyraz. Wzięte pod kontrolę może sobie istnieć, z zasady nie ma powodu by je ze smyczy spuszczać. A zdarzają się sytuacje ekstremalne, w których jest znakomitym narzędziem obronnym. Kwestią jest tu to, kto kim rządzi - Ty bydlęciem czy ono Tobą. Obecnie jesteś na etapie, na którym zdarza się, że ono przejmuje stery i to jest do zmiany. Da się, ostatecznie to tylko bydlę wredne a nieposłuszne, nauczenie go posłuszeństwa problem rozwiązuje.




      • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

        Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-19, 20:55:17               Odpowiedz

        Dziekuje, moje czarne serduszko zostalo troche pokrzepione, Problemem od zawsze jest to, ze nie umiem sie opanowac i pozwalam mu przejac nade mna kontrole - wtedy znikam ja. jak go uajrzmic? Wiem, ze terapia jest niezbedna, chce jej, jestem w niej, natomiast czasem czuje sie jakbym dostawal na niej za malo odpowiedzi (z natury wole sam dojsc do rozwiazania, niz dostac je na dloni) i po prostu krece sie w kolko. Wyjscia z domu, proby glebokich wdechow, to nic nie zmienia. Koncza mi sie pomysly. Jedynym przychodzacym mi do glowy (jak slusznie Pan/Pani zauwazyl/a) jest przestanie sie tego bac i pogodzenie sie z tym. W mojej glowie rysuje sie obraz poddania sie i przyznania, ze nigdy tego nie zmienie. Czy jedynym dostepnym i pozostalym mi spsoobem walki jest odpuszczenie? Czy to az takie proste?



    • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

      Autor: fatum   Data: 2021-10-19, 20:53:20               Odpowiedz

      thelaskovic mi podoba się Twoja spowiedź.Nie mam co prawda możliwości rozgrzeszenia Ciebie,ale jestem pewna,że ze spokojem mogę Ci napisać,że masz wybaczone.Masz też talent pisarski i niezłą samoświadomość.Teraz pozostaje kwestia,czego jeszcze potrzebujesz? Pozdrawiam.P.S. masz jakieś jeszcze uzależnienia?Nowe.Bo ze starymi uzależnieniami jak dobrze zrozumiałam, poradziłeś sobie wyśmienicie.To dobrze.



      • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

        Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-19, 21:03:11               Odpowiedz

        Nie potrzebuje niczego (moze poza odpowiedzia, na pytanie: "jak ujarzmic demona, zeby w czasie ataku nie przejmowal nade mna kontroli, a zebym to ja mial kontrole nad nim), wlasciwie niczego nigdy nie potrzebowalem, oprocz tak podstawowego uczucia, jakim jest bycie kochanym. Dostalem to od dziewczyny, teraz wiem, ze w ciagu calego mojego zycia, od rodzicow rowniez. Moze to jest przytlaczajace i z tym nie potrafie sie finalnie pogodzic? Walczylem z calym swiatem tyle lat, ale moze tak naprawde nigdy nie musialem?

        Marihuana odstawiona z dnia na dzien, zaraz stukna nam dwa tygodnie separacji, alkohol od dluzszego czasu (tj. jakies 3 - 4 lata), pity bardzo sporadycznie, 3 razy do roku. Bywaly epizody z innymi uzywkami, jasne, nigdy sie natomiast w to bardziej nie "wkrecilem", wylaczenie swiadomosci po niektorych substancjach jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, ze to nie ta droga.



        • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

          Autor: fatum   Data: 2021-10-19, 21:17:11               Odpowiedz

          Dla mnie demon,oznacza szatana,a z nim radzę sobie wypowiadając słowa egzorcyzmu.Mi pomaga.Natomiast Ty musisz znaleźć swoją drogę.Sprawdza się kochanie i lubienie siebie i wybaczenie sobie swoich słabości i przeróżnych przewinień.Od drugiej osoby możemy przyjąć tylko tyle miłości,na którą to ilość jesteśmy przygotowani/zaprogramowani jak mówią programiści.-:)P.S. masz jakiś konkretny cel na dalsze życie? Warto mieć.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-19, 21:51:39               Odpowiedz

            Upierdliwy dziad, ktory czuje, ze sie zbliza, a ja nie potrafie tego ukrocic w zarodku. Wiem, ze zaraz bedzie "jazda", ale biernie stoje i sie przygladam. Jak mozna sobie wybaczyc bycie zlym czlowiekiem? Jak mozna sobie wybaczyc upokarzanie najblizszych poprzez, wyzywanie od k**ew, dziwek, szmat, gorszego sortu, darcia sie na caly regulator? Przeciez slowa padaja z moich ust, nikt inny ich za mnie nie wypowiadal, to ze nie przywiazywalem nigdy do nich uwagi (tych rzucanych w moim kierunku), to fakt, przeciez jak ja sie nauczylem tym nie przejmowac, to kazdy moze? :/
            Mialem konkretny cel, staly kontrakt w pracy, ktory udalo mi sie w trudach i znoju wywalczyc, pozniejsze wziecie kredytu, i powolne ukladanie zycia. Zostala praca, silownia, raz w tygodniu koszykowka (choc teraz poogoda na to nie pozwala), silownia, konsola - i to tyle. Wlasciwie to ciesze sie tylko mozliwoscia pomocy ludziom w pracy, poza nia, wsprarciem dobrym slowem, wychodzac od tego, ze ich rozumiem, bo sam jestem "potarty" - to widac, ze daje im zrozumienie, widza ze kazdy ma rowniez problemy. Ale to dalej nie zmienia tego, ze w swiadomosci jestem bydlakiem, moze nie psychopata i sadysta, jak to byla juz mowila, ale zwyczajnie zlym czlowiekiem. Jeden dobry uczynek nie niweluje jednego zlego - jak mawiala.
            Konkretnego celu - brak - ot pusty zywot. Niby studia skonczone, niby angielski perfekt, niby ucze sie obecnie holenderskiego, ale co z tego, skoro tak naprawde najdalej dokad w zyciu zaszedlem, to praca magazynowa, tylko dlatego, ze bylem zbyt uparty zeby, jak moi znajomi ze studiow, rozpoczac prace w korporacji. O ironio, w takiej sie wlasnie znalazlem, tylko zamiast pracowac nad tematami inżynieryjnymi, pracuje na magazynie.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: fatum   Data: 2021-10-19, 23:03:50               Odpowiedz

            Nie bardzo wiem,czemu nie chcesz sobie wybaczyć,że byłeś takim człowiekiem,ale już nim nie jesteś.To nic nie daje takie gnębienie siebie.Przedłuża tylko cierpienie.Pracujesz fizycznie (nie wiem,czy dobrze zrozumiałam),ale ciągle podkreślasz,że pomagasz ludziom.Czy masz na myśli robienie za nich ich pracy?Z góry uprzedzam,że nie musisz mi na wszystkie pytania odpowiadać.Chyba,że lubisz i sam tego chcesz.P.S.miałeś już może okazję coś przeczytać na temat: jak sobie samemu wybaczyć?A chciałbyś mieć?-:)
            P.S.2. jakie zawody szanujesz?i dlaczego?



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-20, 14:16:18               Odpowiedz

            Nie wiem za bardzo jak to zrobic. Mysle, ze swiadomosc wszystkiego co robilem, nie zmienia tego, ze nadal taki jestem. Pomagam ludziom fizycznie, emocjonalnie, slownie, pienieznie, jakkolwiek sie da. W przeroznych formach. Nie czytalem nic z takich zagadnien, chetnie bym sie zapoznal, mimo ze z natury nie lubie czytac. Kazdy zawod, w ktory czlowiek wklada 150% siebie i nie zawodzi przy tym innych. Tylko dlatego, ze pokazuje wtedy innym, ze zalezy im bardziej na nich, niz na sobie samym. Niewazne czy to sprzedawczyni, wazne zeby mimo swoich problemow byla mila dla innych, niewazne czy nerwowy i agresywny pracownik fizyczny, wazne zeby wykonal swoja prace najlepiej jak potrafi, niewazne czy lekarz, wazne zeby robil to z serducha, a nie zeby na koncie za 5 minut wizyty i nic nierobienie, pokazala sie pokazna sumka, niewazne czy piekarz, wazne zeby nie uzywal nieswiezych skladnikow, niewazne czy biznesmen, wazne zeby nie wykorzystywal innych dla swoich zyskow, wreszcie niewazne czy bezrobotny, wazne zeby chcial i byl obrotny. Kazdy zawod, ktory nie czyni krzywdy innym.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: fatum   Data: 2021-10-20, 15:57:18               Odpowiedz

            https://www.wiktortokarski.pl/coaching/jak-wybaczyc-sobie-bledy-z-przeszlosci/ mi bardzo przypadł do gustu ten artykuł i wkleiłam.Jednak dla zasady polecam Ci zapisać sobie adres tego linka,bo może się tak zdarzyć,że link zniknie.-:) Dlatego uprzedzam,żebyś szybko czytał wartościowe treści psychologiczne,zapamiętał i korzystał z nich w praktyce.Wiedza jest to podstawa cokolwiek to znaczy.A teraz,proszę czytaj,czytaj.Pozdrawiam.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-20, 16:06:30               Odpowiedz

            Otwarte kolejne okienko, wchodze w to. A tak z przymruzeniem oka, wiedze jakas tam mam, jakos sie tego mgr na AGH obronilo ;)



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: fatum   Data: 2021-10-20, 21:18:54               Odpowiedz

            thelaskovic pisząc o wiedzy miałam na myśli wiedzę psychologiczną.Przy okazji mam pytanie,czy znałeś ten artykuł polecony przeze mnie?Dopytuję dlatego,że nic nie napisałeś w tej sprawie.Lubię jasne sytuacje.Tak.Nie.Nie.Tak.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-21, 14:07:31               Odpowiedz

            Jasne w pleni zrozumialem przeslanie, chcialem sie delikatnie podbudowac i puscilem sobie oczko ;) Artykul zapisany, przeczytany, mysle ze te kilka akapitow, sukcesywnie bede czytal przed snem i wbijal sobie do glowy. Szczegolnie komentarze jakos mocno mnie uderzyly...



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: fatum   Data: 2021-10-21, 14:29:58               Odpowiedz

            Tak komentarze są na wysokim poziomie.To prawda.Zwróciłam na nie uwagę i cieszę się,że i Tobie się podobają.Wniosek.Są ludzie w Internecie mili, niemili,uczciwi,nieuczciwi,itd. Życzę Sobie i Tobie tylko tych miłych.-:)P.S.a do mnie też puścisz oczko?-:)Dzięki.P.S.2. mieszkasz w Anglii?



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-21, 18:06:50               Odpowiedz

            Moze na cale szczescie nie tylko w internecie, ale w prawdziwym zyciu tez, oby.
            ;) (; i nawet zeza rozbieznego, pykniecie ustami i uszami.
            Den Haag na chwile obecna, ale gdzie mnie te owlosione nogi zaprowadza, nie wiem.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-21, 18:10:37               Odpowiedz

            PS: tylko w Anglii mieszkaja takie oszołomy jak ja?! Co to za kategoryzowanie?



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: fatum   Data: 2021-10-21, 22:04:40               Odpowiedz

            Mam córkę w Anglii.Jednak nie jest taka szybka w gniewaniu się jak Ty.Szkoda.Nie lubię pisać z kimś kogo moje pisanie męczy.Pozdrawiam.Miło mi było tych słów z Tobą zamienić.Powodzenia.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: fatum   Data: 2021-10-22, 11:14:41               Odpowiedz

            P.S. zjadłam "kilka".Sorki.P.S. jak dojrzejesz do rozmowy to się odezwij.-:)*^*



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-22, 15:53:27               Odpowiedz

            To byl zart ^^



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-22, 15:54:29               Odpowiedz

            Aczkolwiek jak tak patrze teraz na te wypowiedz, faktycznie mogla zostac odebrana dwojako. Pani wybaczy.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: fatum   Data: 2021-10-22, 18:55:35               Odpowiedz

            telaskovic ok.To jaki masz kolor oczu?-:) Pewnie czarne,a więc życie marne.Mam zielone.P.S. jak samopoczucie Twoje w tej chwili?Chcesz się podzielić tą dobrą wiadomością?Słucham uprzejmie.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-22, 18:58:49               Odpowiedz

            Niebieskie, zycie anielskie. Moze dla odmiany Pani podzieli sie swoim samopoczuciem, chyba dosc juz o mnie?



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: fatum   Data: 2021-10-22, 19:13:41               Odpowiedz

            Tutaj mówimy sobie po nicku.-:) Bez Pani,zatem.U mnie ok.Lubię pomagać ludziom tu i w Realnej Rzeczywistości.Psychologia jest moim hobby.Rozumiem doskonale psychikę mężczyzn.Ogólnie lubię swoje życie i kocham moją Rodzinę.Jestem zadowolona z życia i nie przepadam za ludźmi,którzy dużo mówią,a mało robią.Dotyczy to wszelkich obszarów naszej Rzeczywistości.Udzielam się też na innych portalach społecznościowych.Tam też jestem potrzebna.-:)Pozdrawiam serdecznie i oddaję Ci "miejsce" do pisania.Ok?



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-22, 19:35:30               Odpowiedz

            Mimo wszystko, jest Pani ode mnie starsza, wiec jakis szacunek sie nalezy. Ale niech bedzie, fatum. Pomaganie ludziom rowniez sprawia mi przyjemnosc, glownie jednak w realu. Wydaje mi sie, ze rozumiem mozg kobiet, no ale jestescie tak rozne i nieprzywidywalne, ze moze nie bede w to za bardzo galopowal. Tym bardzij, ze mam dopiero 28 wiosen, na moim operowanym niegdys barku. Duzo mowie, duzo robie, pierwsze wada, drugie, niewatpliwie zaleta. Aktualnie szukam mieszkania do wynajecia (jak wiesz, dziewczyna mnie "opuscila", zostalo mi na glowie bardzo duzo bajzlu, no ale chyba wlasnie tak wyglada dorosle zycie, jesli bylo sie w nim dosc nieobecnym), musze znalezc cos dla mnie i Kasi, kota ktorego moja mama przyniosla mi z kryminalu (jestem synem klawisza i piguly). Sport i mimo wszystko ciagla akcja, to mnie chyba kreci, CHOCIAZ, przez ostatnie 3 tyg, dochodzi do mnie, ze niekoniecznie przepadam za ludzmi, tak, jak mi sie kiedys wydawalo. Kim jestes z zawodu?



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-22, 19:38:37               Odpowiedz

            A no i jeszcze staram sie stwierdzenie, ktorym kiedys uraczyla mnie moja byla, a pozniej ja psychoterapeute, a teraz on mnie, mianowicie zaburzenie narcystyczne, choc ni kiego grzyba mi sie to nie "klei".



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-22, 21:15:48               Odpowiedz

            A practical guide for narcissists to change towards the higher self, chyba rozwiewa watpliwosci...



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: fatum   Data: 2021-10-22, 22:42:25               Odpowiedz

            Jestem człowiekiem.-:)To musi Ci wystarczyć.Nie idziemy przecież na randkę.I ja mam,gdzie mieszkać.Zatem życzę powodzenia i dużo rozsądku.P.S. nikt nikogo bez powodu nie zostawia.Osobowości marcystyczne są trudne we współżyciu w życiu codziennym i w życiu społecznym.Pozdrawiam.





          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-23, 15:12:24               Odpowiedz

            Jak się okazuje, to również był fałszywy trop, tylko jeszcze bardziej się porysowalem. Chodziło o to, tak jak wcześniej pisałaś, aby wybaczyć sobie i zrozumieć, ze nie zmienię całego świata, a pomoc jaka zawsze oferowałem i niemożność odbioru jej przez druga jednostkę, mnie przytłaczała, zapetlalem się w niej i gniewalem sam na siebie, ze nie robię dostatecznie dużo. Dopiero dzisiaj w pracy to finalnie do mnie dotarło, mogę spróbować pomoc raz (w miarę możliwości, chęci i zaangażowania), ale jeśli druga osoba nie jest na to gotowa, nic z tym nie zrobię, a już na pewno nie moge się za to karać, własnymi zszarganymi nerwami. Muszę dać odejść i przejść do codzienności, ze świadomością, ze być może ktoś inny nie jest na to gotowy. Wiele razy ktoś starał się mi pomoc, ale byłem na to zamknięty, co mądrzejszy mówił, kiedyś zrozumiesz i odchodził. Wyglada na to ze właśnie znalazłem się w tym miejscu i za to dziękuje tutaj udzielającym się. Przeczytam kilka książek o sposobach radzenia sobie z gniewem, zaadaptuje Wasze nauki, przestane być zamkniętym w sobie gniewnym człowiekiem i w końcu odetchne, tak jak odetchnąłem dzisiaj w pracy. Było to najtrudniejsze co musiałem zrobić w życiu, a zarazem tak proste. Nie będę na swoje barki brał już niezrozumienia innych, jeśli się nie dogadamy, to trudno, odpuszczę. Ograniczę również grono znajomych, bo tych w moim świecie zrobiło się naprawdę dużo, trochę zatraciłem ostrość i obiektywizm co do tych relacji. Teraz wiem, w która stronę chce iść i z dziwna satysfakcja dodaje, ze będę większym egoista niż byłem dotychczas, bo niestety ale przeżywanie innych, doprowadziło mnie do obecnego stanu. Co paradoksalnie również jest ciekawe i intrygujące. Pozdrawiam



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: fatum   Data: 2021-10-23, 15:35:39               Odpowiedz

            Bardzo pięknie to napisałeś i w dodatku tak jak zaleca psychologia.Tak.Otaczają nas toksyczne osoby,a my sądzimy,że to nasi przyjaciele.Kiedy mamy niskie poczucie swojej wartości,to każdy ale to każdy "komplement" łykamy jak pelikan,bez weryfikacji jaka była prawdziwa intencja nadawcy tego komplementu.Przykłady można mnożyć.Jeden taki mówi o jaka Pani jest dobra,miła,uczynna,itd,by potem móc taką osobą manipulować,bo przecież skoro jest taka dobra,pomocna i mądra,to musi koniecznie się mieścić w jego "obrazie" tej osoby mądrej,dobrej,miłej i gotowej na każde jego zawołanie,bo inaczej powie: ale Ty jesteś zła, nieuczynna,arogancka,itp.Znam to z autopsji.Nawet bliscy są manipulatorami,jeśli im na to pozwolimy.Kochanie jaki ja jestem zmęczony.I tutaj płynie opis jego ciężkiej pracy.Aż tu kiedyś podsłuchana rozmowa otwiera nam oczy,że kochaś kłamie jak z nut.Człowiek ma prawo do zdrowego egoizmu.Ty i ja i inni.Pozdrawiam.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: Anielaa   Data: 2021-10-19, 23:21:50               Odpowiedz

            W sumie bardzo dobrze opisales jak przemoc jest slaboscia.
            Duzo osob na pewno ma stracha przed Toba, ale nie dziw sie,
            ze niektorzy sie tez nad Toba lituja ;)



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: mimbla1   Data: 2021-10-20, 12:19:38               Odpowiedz

            Powiedzmy Bydlę nie tyle się zbliża ile raczej daje znać o swoim istnieniu. Czemu tak? Ano jest to część Ciebie, a nie coś z zewnątrz. Na co dzień śpi w klatce, czasem zaczyna się ruszać, potem rzucać po klatce i ewentualnie wyrywa na swobodę, czyni szkody po czym wraca do klatki, Tobie zostawiając radzenie sobie ze szkodami, jakie poczyniło.
            Rzecz w tym, byś reagował gdy zauważysz, że to Bydlę zaczyna się ruszać - bo jak się już wyrwie to jest za silne.

            Przebaczanie (każde) jest z jednej strony decyzją woli jednorazową, a z drugiej procesem. Także przebaczanie sobie. Zatem jak można sobie przebaczyć? Decyzją woli przestać się na samym sobie mścić oraz skupić się na procesie zmiany. Przestać się utożsamić z Bydlęciem na przykład, skończyć z marudzeniem "złym człowiekiem jestem" i samobiczowaniem codziennym. Czasu nie cofniesz, ważne jest to, co będzie. I zapewniam Cię, że do psychopaty i sadysty to Ci daleko, podstawowych kryteriów nie spełniasz. Jesteś natomiast człowiekiem, który ma poważny problem z wybuchami niekontrolowanego gniewu.

            Jeżeli w rodzinie pochodzenia Twojej język wulgarny był językiem codziennej komunikacji to nie ma zmiłuj, Twoja wrażliwość językowa na wulgaryzmy jest stępiona. Nie Twoja wina i tego nie zmienisz. Masz jakby przytępiony słuch. Możesz rozumowo wiedzieć, że nazwanie kobiety dziwką jest dla niej obraźliwe, ale tego nie poczujesz w taki sposób, w jaki to samo określenie odczuje osoba o dużej wrażliwości językowej w kwestii wulgaryzmów.
            Ty nauczyłeś się nie przejmować wulgaryzmami kierowanymi pod Twoim adresem. Każdy może - ten akurat proces w stronę znieczulenia idzie dosyć łatwo. Proces odwrotny czyli uwrażliwienie wymaga ogromnego wysiłku i jest mało skuteczny.Tu wystarczy zauważyć postępującą wulgaryzację powszechnie używanego języka codziennego. Odrębną sprawą jest to, czy każdy powinien, chce, musi się znieczulać i czy należy tego od kogoś oczekiwać.

            Wracając do Bydlęcia to reagować skutecznie możesz wtedy, gdy ono zaczyna się ruszać. Wtedy jest ten moment. Na "zatrzymanie się" i poszukanie przyczyny. Bo, na 100%, jakaś przyczyna jest, ino Ty możesz jej nie znać, nie być w stanie zidentyfikować. Budząca się złość to informacja, że "coś jest nie ok, jest jakieś zagrożenie". Gdy się to wyłapie odpowiednio wcześnie jest spora szansa, że się emocje nie rozhulają. Problemem zaś jest to, że Bydlę zaczyna się ruszać także wtedy, gdy pozornie, w "tu i teraz" nic się specjalnego nie zdarzyło i na pierwszy rzut oka nijakiego zagrożenia nie ma. Bydlę bowiem potrafi się obudzić także w związku z czymś niby błahym, ale dla danej osoby powiązanym z przeszłością i silnymi emocjami z przeszłości. Ze wściekłością tak samo jak z lękiem - to idzie drogą często nie uświadomionych skojarzeń i idzie w tempie czasem błyskawicznym.

            Tak swoją drogą jeśli komuś mówisz "zostaw mnie" czyli dajesz jednoznaczny sygnał ostrzegawczy a ten ktoś informację prostą, jasną oraz kulturalnie wyrażoną zwyczajnie olewa ... to dokonuje jakiegoś wyboru, prawda?



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-20, 14:29:41               Odpowiedz

            Rzecz w tym, byś reagował gdy zauważysz, że to Bydlę zaczyna się ruszać - bo jak się już wyrwie to jest za silne.
            W i do pracy, uzywamy skanerow. Ot skanujemy dany produkt, sprwadzamy ilosc towaru na stanie, przyjmujemy dostawy. Zgubilem dzisiaj skaner. Na stoliku chaos, jeden sie pojawia drugi ginie, ja bezposrednio co chwile musze uzywac komputera, ktorego uzywa kilka innych osob. SKanery gina na potege. Dzisiaj zostawilem moj na jednym z dzialow, przekonany, ze go tam nie bylo. Zaczalem sie denerwowac, ze juz mi go ktos buchnal, nawet powiedzialem do kolezanki zeby zobaczyla, ktory skaner ma teraz w rece, moze przypadkowo wziela moj. Nope. Falszywe oskarzenie. 2 minuty pozniej, kolega z innego dzialu przyniosl mi skaner, wesolo oswiadczajac, ze zostawilem go kolo niego. Jesli mialbym przed soba Tysona, poprosil bym go o wymierzenie mu od razu prawego sierpowego prosto na moja szczeke. Godzine dochodzilem do siebie, mowiac sobie w glowie, ze oskarzylem kogos samemu bedac "je****m debilem" - jedno z ulubionych przez mojego ojca obelg. Pije do tego, ze czulem, ze moment agresji i wybuchu sie zbliza, ale ni jak nie potrafilem go zatrzymac, a kiedy okazalo sie, ze faktycznie ja go tam zostawilem, utwierdzilem sie tylko w poprzednim inwektywie. Nie potrafie sie przestac biczowac, skoro popelniam tak podstawowe i karygodne bledy. Jak moge sie zatrzymac, zahamowac, jak juz wkurw rosnie, cos jak w komedii Ja Irena i Ja, My Myself and I, kiedy Jim Carrey dostaje "korby", a w tle slychac jakies trabki, no jazda. Najgorsze jest to, ze w 99.9% przypadkow jest to rzecz blaha, niedomniecie lodowki, zgubienie skanera, niezakrecenie wlewu od paliwa, zgubienie kliczy, ktore magicznie odnajduja sie w ciagu kolejnych 5ciu minut szukania (w tym samym miejscu, w ktorym bylem pewien, ze je polozylem, ale dopiero za drugi razem je znalazlem), nie kupienie sobie mleka do owsianki, mimo ze sklep dalej otwarty i mam do niego 25 sekund, jazda lewym pasem za samochodem, ktory jedzie 90, a limit to 100, PIERDOŁY. Pierdoły, na ktory zwykly czlowiek macha reka, a ja dostaje bialej goraczki, w najlepszym wypadku.
            "Tak swoją drogą jeśli komuś mówisz "zostaw mnie" czyli dajesz jednoznaczny sygnał ostrzegawczy a ten ktoś informację prostą, jasną oraz kulturalnie wyrażoną zwyczajnie olewa ... to dokonuje jakiegoś wyboru, prawda?" - czy to upowaznia mnie do tego zeby wyzywac moja dziewczyne od k**ew, nawet jesli poprosilem o to kilkukrontnie? Nawet jesli na samym poczatku znajomosci, bylem wycofany, nasza relacja byla tylko fizyczna i polegala na seksie, ewentualnym ogladaniu wspolnie filmow, bo majac w glowie jak konczyly sie poprzednie, nie chcialem sie angazowac? Nawet jesli na poczatku znajomosci, powiedzialem jej o wszystkich poprzednich przypadkach i naprawde czesto ostrzegalem, ze moze sie taka sytuacja powtorzyc, a ja znow nie chce sie mierzyc z pietnem potwora?



    • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

      Autor: mrrru   Data: 2021-10-20, 12:42:01               Odpowiedz

      Może Ci się przyda:
      "
      Jest to przypowieść Indian z plemienia Cherokee (Czirokezi), najliczniejszego plemienia Indian zamieszkujących Stany Zjednoczone Ameryki.

      Jest ona krótka i bardzo wyrazista.

      "Posłuchajcie":

      W wiosce Indian jeden ze starszych nauczał swe wnuki.

      Pewnego dnia powiedział im te słowa:

      - W moim wnętrzu toczy się walka.

      To straszna jest walka.

      Walka toczy się między dwoma wilkami.

      Jeden z nich, czarny, reprezentuje strach, lęk, zawiść, żal, smutek, zazdrość, arogancję, chciwość, poczucie winy, użalanie się nad sobą, kłamstwo, urazę, fałszywą dumę, poczucie wyższości i poczucie niższości.

      Drugi wilk, biały, ukazuje miłość, radość, zadowolenie, hojność, prawdę, życzliwość, zgodę, nadzieję, pokój, akceptację, chęć zrozumienia, wiarę i współczucie.

      Ta walka odbywa się również wewnątrz was i we wnętrzu każdej innej osoby.

      Po skończonej opowieści dzieci dumały o niej przez chwilę, po czym jedno z nich zadało pytanie:

      - Dziadku, powiedz mi, który z tych dwóch wilków wygra?

      Na to stary Indianin odparł: - Ten, którego karmisz.



      • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

        Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-20, 14:09:43               Odpowiedz

        Sytuacja z pracy, z dzisiaj.
        Przed rozpoczeciem pracy dziewczyna mowi, ze zle sie czuje i czy moglaby nie isc na zimna hale, zamiast tego pracowac na cieplej. Nie dostala na to zgody. Dwudziestodwuletniej dziewczynie staje serce - zawal. Na hali delikatny chaos, ludzie sie kreca, karetka przyjezdza na sygnale, muzyka cichnie. Jednakze, praca idzie dalej, komunikaty z glosnikow o dokujacych do nas tirach, plyna dalej, jeden z team leaderow oprowadza ludzi po zakladzie (ludzi - wyksztalconych, bogatych, dobrze ubranych, dostjonych, waznych), moi wspolpracownicy w dwie minuty od rozpoczecia tragedii robia sobie zarty, przestaja sie przejmowac, czas biegnie znanym nam tempem. Ja od 30stu minut wpatrzony w karetke, trzese sie, nie moge sie ruszyc, nie wiem co mam ze soba zrobic, lzy ciekna po policzkach, probuje sie w jakikolwiek racjonalny sposob opanowac. Nie wytrzymuje, ide na papierosa, potem na kantyne do gory, finalnie widzac jak rozstrzesiony jestem, jeden z leaderow nakazuje mi i mojemu najblizszemu teraz znajomemu (do uzycia slowa przyjaciel, potrzeba chyba jeszcze 0,5 takiej "akcji"), jechac do domu. Po drodze wpsolnie zastanawiamy sie, jak ludzie moga przejsc kolo takiej sytuacji tak obojetnie, robic sobie z tego zarty, nic nie czuc. Kilka pojedynczych sztuk okazuje jakiekolwiek uczucia, wiekszosc zlewa to cieplym moczem.
        Jak bardzo podoba mi sie ta przypowiesc, tak bardzo, w odwolaniu nawet do tej sytuacji, nie rozumiem jak mialbym wierzyc w to, ze ludzie faktycznie nie sa zli i maja w sobie jakiekolwiek oznaki czlowieczenstwa. Jak mam nie karmic czarnego wilka, widzac cos takiego, widzac tyle bolu, cierpienia i zobojetnienia na co dzien?



        • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

          Autor: mrrru   Data: 2021-10-20, 15:41:39               Odpowiedz

          Ludzie, włącznie z Tobą, są zasadniczo dobrzy.

          Z tym, że dla siebie. :-) W stosunku do innych to już różnie.

          Nawet Ty - zasadniczo 99,9% czasu jesteś dobry, tylko zdarzają Ci się momenty powiedzmy - utraty kontroli.

          Niemniej, jeżeli przypniesz sobie łatkę "zły człowiek" - to paradoksalnie usprawiedliwisz te momenty, bo skoro jesteś "zły" - to te zachowania są naturalne dla złych, prawda?
          No i tak sobie karmisz. :-)

          Co do zachowań innych - to, że zachowują się inaczej, nie znaczy, że źle. Może te żarty to taka próba ucieczki od problemu? Uważasz, że powinni być wstrząśnięci? Może są, tylko nie okazują? W końcu nie mają wpływu na tą sytuację. Ktoś, kto tej zgody nie udzielił - być może to jedyny "zły" w okolicy. Postawił jakieś korpo-wartości nad człowieka. I powinien się czuć za tą sytuację odpowiedzialny.

          Obserwujesz siebie - to dobry kierunek. Jedną z form opanowania agresji czy złości jest "wyjście z siebie i stanięcie obok" - a potem przyjrzenie się temu złoszczącemu się gościowi i uświadomienie sobie "oto ja, jak się wkurzam i tracę panowanie nad sobą".

          Winy się wybacza (sobie też), krzywdy naprawia, akceptuje rzeczywistość, uśmiecha się do świata - tak karmisz białego.



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-20, 20:50:38               Odpowiedz

            Wracajac do sytuacji z zawalem kolezanki z pracy.
            Inna kolezanka napisala do mnie, ze bardzo emocjonalnie to dzisiaj przezylem, ze prawdopodobnie potrzebna mi jest pomoc psychiatryczna, ze sam sobie z tym nie poradze, ze ona tez tak mialo, empatyzowala sie ze mna w dosc dlugiej wymianie zdan. Ciepla, mila, pelna wspolczucia i zrozumienia. W ktoryms momencie, powiedziala ze pewnych rzeczy nie zmienie i ze musze odpuscic (reakcje innych ludzi), na co odpisalem, ze zdaje sobie z tego sprawe, ale bylo to dla mnie dosc silnie emocjonalnie przezycie. Dlatego tez, powiedzialem mojemu liderowi, ze dokoncze swoja prace, ale nie zostaje dzisiaj ekstra, tak jak codziennie. Dodalem, ze wzial sobie za punkt honoru odeslanie mnie do domu, nie pozwalajac mi dokonczyc pracy, podejmujac decyzje za mnie.
            "Ale to jak to, to wy nie chcieliscie isc do domu?"
            "No nie"
            "Aha... bo bylo powiedziane ze to wy chcieliscie jechac"
            "No coz, coz moge rzec"
            "No chyba nic"
            "Zobowiazuje sie, ze jutro w ramach rekompensaty za swoje uczucia i emocje, wykonam prace za 3 osoby, oprocz mojej pracy"
            "Dobra nie kozacz, jestes usprawiedliwiony, ale co z reszta osob na kontrakcie?!"
            Nie odpisalem juz nic.
            Jak widac intencje dosc oczywiste, moje emocje odebrane jako chec i wymowka do szybszego wyjscia do domu. Jak nie karmic swojej ciemnej strony myslami, ze jednak ludzie sa tacy, jakimi ich zawsze widzialem?



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: mrrru   Data: 2021-10-20, 22:19:36               Odpowiedz

            "Było powiedziane, że chcecie jechać"

            To was zwolnił i usprawiedliwił. Co miał robić?

            Czemu się doszukujesz w tym ciemnej strony?

            Szczerze mówiąc, sam bałbym się dopuścić osobę wstrząśniętą emocjonalnie do pracy, w której może komuś zwalić coś na głowę.

            Lepiej napisz, co z tą dziewczyną?



          • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

            Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-21, 14:05:55               Odpowiedz

            "Było powiedziane, że chcecie jechać" - dalo mi do zrozumienia, ze juz poszla plotka na zakladzie, ze znow wymyslane sa jakies niezrozumiale dla mnie brednie na ten temat. Nie musial tego robic, aczkolwiek w pelni sie zgadzam, ze nie ma sensu trzymac dwoch roztrzesionych osob w pracy - pelna zgoda. Ta ciemna strona wyplywa troche z tej naszej polskosci, to co zawsze mi w naszym narodzie nie pasowalo, a co powoli zaczynam rozumiec i analizowac.
            Dwie operacje serca wczoraj wieczorem, dzisiaj mielismy kilka pogadanek (niesamowite uczucie, dostac zrozumienie nawet od tych wyzszych stanowiskiem, dotarlo ze kazdy reaguje na takie sytuacje inaczej, szok to mimo wszystko szok), nie chcieli nam nic wiecej powiedziec, zaslaniajac sie tym, ze to sprawy prywatne - oczywiscie to rowniez w pelni rozumiem. Sciagneli takze rodzicow, oplacili im hotel, trzymajmy kciuki, ze to sie wszystko jakos ulozy. Dziewczyna dalej przebywa na tutejszym OIOMie, maja nas o wszystkim (w miare mozliwosci) informowac. Prawdopodonie byla to wada genetyczna, szczescie w nieszczesciu, bylo kilka osob przeszkolonych i "przygotowanych" na takie wypadki, w karetce wrocila akcja serca. Tyle wiem na chwile obecna...



    • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

      Autor: TresDiscret   Data: 2021-10-20, 17:08:24               Odpowiedz

      Taka myśl tylko:
      Uczą nas tej wrażliwości na krzywdę drugiego człowieka w szkołach, każą czytać Nałkowską, dyskutujemy o problemie i jesteśmy nagradzani dobrymi ocenami, a potem się okazuje, że tę "umiejętność" w niektórych środowiskach można do kosza wyrzucić.



      • RE: Przemoc psychiczna, ktorej jestem sprawca

        Autor: thelaskovic   Data: 2021-10-20, 17:23:31               Odpowiedz

        Tak jak wszystko co wyuczone w szkole - schematy, ktore nie maja odzwierciedlenia w prawdziwym zyciu. W tym sek, ze ja te wrazliwosc chyba od zawsze mialem, po prostu skutecznie maskowalem ja marihuana, teraz w swietle takich, a nie innych wydarzen, zaczyna wracac, a ja chcialbym sie koncu polaczyc ze swoim prawdziwym ja (moze nie tyle co polaczyc, co zaczac z niej czerpac).