Wątki na forum
Strona główna forumRegulamin forum
- Wydajemisie (50)
- Dlaczego lubisz mimblę1? Tylko szczer... (37)
- Nowy temat do dyskusji, zapraszam wszy... (21)
- Boje sie (3)
- Asystent zdrowienia (6)
- Czy mozliwa jest harmonia na forum? (198)
- Tutaj są rozmowy o wszystkim i o wszys... (916)
- Nieudane relacje partnerskie (12)
- Psychoterapia online na NFZ (2)
- Relacja z dziewczyną (12)
- Fajny ksiądz (17)
- Osobowość borderline i jej re... (46)
- Dziwne wewnętrzne blokady (2)
- Brak pracy, depresja, zniechęcenie (11)
- Czekać czy dać sobie spokój? (8)
- Zrażony do badań (1)
- Szpital, w którym jest psychoterapia z... (4)
- Kobieta po rozwodzie wiąże się z kobie... (2)
- Pokusa żeby nagrywać spotkania online... (2)
- Próba wybaczenia żonie zdrady, a jej z... (155)
Reklamy
Forum dyskusyjne
- Autor: Alex567 Data: 2021-09-19, 16:05:46 Odpowiedz
Nie wiem, po co to piszę tutaj... Nie oczekuję nawet żadnej pomocy, rady, chyba chcę to w końcu wyrzucić z siebie. Za kilka dni skończę 23 lata, a moje życie to nic nie warta porażka. Pasmo niekończących się porażek. Niczego nie potrafię, do niczego się nie nadaję. Został mi ostatni rok studiów, ale ciężko to widzę. Nie sądzę, żebym napisała dobrze pracę magisterską, obroniła ją, zdała końcowy egzamin. Pracuję w zawodzie, to moja pierwsza poważna praca, ale nie nadaję się do tego... Pracuję od roku i naprawdę to cud, że jeszcze mnie nie zwolnili. Nie wiem, dlaczego. Gdybym miała takiego nieudacznika w zespole, już dawno błagałabym Managerkę o zwolnienie mnie. Ciągle zawalam, wszystko robię źle, ludzie z zespołu się na mnie denerwują i wcale się nie dziwię. Nie nadaję się do tego. Do niczego się nie nadaję i nigdzie nie osiągnę sukcesu. Finansowo jest słabo. Teraz i tak nie najgorzej, bo jestem w domu rodzinnym i nie muszę płacić za wynajem w miejscu studiowania i pracy. Na razie też nie planuję żadnych dodatkowych kursów doszkalających. Ale to nie będzie trwać wiecznie - praca i nauka zdalna niestety kiedyś się skończy, a kursy są mi potrzebne. Niczego nie rozumiem, nie potrafię przyswajać informacji, łączyć faktów. Jestem jakąś totalną debilką, g... bez perspektyw i przyszłości. Nie mam żadnych znajomych, nigdy nie miałam. Zawsze byłam odludkiem. Nigdy mi to nie przeszkadzało, aż do teraz. Od roku zaczęło. Chciałabym czasem z kimś porozmawiać, wyjść na zakupy czy nawet po prostu posiedzieć w ciszy. Nikt nigdy mnie nie lubił, bo byłam dziwna. Nadal taka jestem. Nie potrafię nawiązywać relacji międzyludzkich. Nie potrafię nawet rozmawiać z ludźmi. Nudzą mnie i denerwują, a z drugiej strony chciałabym mieć kogoś przy sobie. Nawet, gdy ktoś chce się do mnie zbliżyć, nie potrafię go do siebie dopuścić. Boję się, że mnie zrani i narazi na cierpienie. Nienawidzę mówić o sobie i dawać się poznawać, bo w sumie o czym mam mówić? O tym, że jestem nieudacznikiem bez znajomych i perspektyw? Czasem mamy calle o tym, jakie mamy plany na weekend, o tym co robiłyśmy przez weekend. A to któraś była na randce, a to w kinie ze znajomymi, a to któraś przymierzała sukienkę ślubną... Ja wymyślam, jaki to miałam super weekend i jaka w ogóle jestem cudowna... Wstyd mi za to, ale wstydzę się przyznać nawet przed samą sobą, jak beznadziejne jest moje życie, jak beznadziejna jestem ja. Swoją drogą, życie zdalne to błogosławieństwo. Nie mam kontaktu z ludźmi, nikt mnie nie ocenia, nikt na mnie nie patrzy, jestem w bezpiecznym miejscu, które znam, oszczędzam pieniądze, a na dodatek podczas lockdownów nie czułam się tak dziwnie, bo każdy non-stop siedział w domu i nie spotykał się ze znajomymi, których ja nie mam. Nie wyobrażam sobie powrotu do "normalnego" życia. Ponownej przeprowadzki do tamtego miasta, znowu bycia otoczoną ludźmi, którzy mają takie szczęśliwe życia, są w czymś dobrzy, mają perspektywy, talenty, znajomych, partnerów... Rodzina ma mnie gdzieś, nie mam z nimi kontaktu. Mieszkam w domu ojca, ale on mieszka ze swoją nową żoną daleko. Jeszcze gdybym była ładna, moje życie byłoby wtedy łatwiejsze, chociaż tyle miałabym z tego życia... Jestem paskudna. Nigdy nikt nie był mną zainteresowany, nikomu nigdy się nie podobałam. I trudno się dziwić. Nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka, jedynie jakąś znajomość na odległość, którą nazywałam swoim chłopakiem. Wszystko jednak minęło. Czasem chciałabym mieć jakiegoś chłopaka, ale w sumie może lepiej nie, bo jeśli ma być ze mną z litości albo ma mnie zdradzić z ładniejszą (a pierwsza lepsza jest ode mnie duuuużo ładniejsza), to po co narażać się na taki ból? Nienawidzę swojego ciała, nienawidzę tego, jaka paskudna jestem. Nienawidzę swojej twarzy i nigdy nikomu nie patrzę w oczy, bo nie chcę, żeby dana osoba patrzyła na mnie, na moją paskudną twarz. Nienawidzę, gdy ludzie na mnie patrzą, mam ochotę wtedy uciec i się popłakać, zawsze odwracam wzrok od tej osoby w nadziei, że ona zrobi to samo i przestanie się na mnie patrzeć. Dosłownie niczego nie mam ładnego w sobie, wszystko mam paskudne. Nawet tam jestem obrzydliwa. Odnośnie... Ostatnio zauważyłam bardzo niepokojącą rzecz, która trwa już miesiąc... Wiadomo, że mimo wszystko mam swoje potrzeby w tych sprawach. Za każdym razem, gdy staram się zrobić sobie dobrze, to po orgazmie płaczę, jest mi okropnie smutno. Czasami nawet w trakcie muszę przerwać, bo zaczynam płakać. Nie wiem dlaczego. Jest mi chyba przykro, że całe życie będę skazana na samą siebie i jakieś gadżety, że nikomu nigdy się nie spodobam. Jestem zbyt paskudna, żeby w ogóle mieć na to jakiekolwiek szanse. W zasadzie to gdy myślę o seksie i facetach, to czuję strach pomieszany z żalem i smutkiem. Ten strach jednak nigdy się nie zmaterializuje "dzięki" temu, że jestem tak obrzydliwa i brzydka. Nawet trędowaty by mnie nie tknął. Nienawidzę swojego życia. Nie wyobrażam sobie, że tak miałoby wyglądać całe moje życie, a na to się zapowiada. Nie będzie lepiej, nigdy. Jestem paskudną, głupią debilką, nieudacznikiem do niczego się nie nadającym, bez perspektyw i przyszłości. Nikomu na mnie nie zależy (bo komu zależałoby na śmieciu?), nikt by nawet nie zauważył, gdybym umarła. Chciałabym zniknąć z powierzchni Ziemi. Chciałabym mieć raka i mieć przed sobą tylko pół roku życia. Codziennie rano wstaję i czuję ból, że żyję. Chcę umrzeć. Moje życie jest beznadziejne. Ja jestem beznadziejna. Jestem nic nie wartym g... Nigdy nie będę szczęśliwa, będzie tylko gorzej, więc po co w ogóle mam się męczyć i żyć?
- Autor: mrrru Data: 2021-09-19, 16:50:36 Odpowiedz
Tak na szybko, to masz zaniżone poczucie własnej wartości. Ja tam widzę w Tobie całkiem sensowną osobę - młoda, zdrowa, studia, praca, masz gdzie mieszkać, utrzymujesz się, piszesz sensownie i ładnym językiem i jeszcze pewnie by się coś pozytywnego znalazło. Jakieś hobby, zainteresowania, muzyka, której słuchasz, co robisz w wolnym czasie itp.
To Cię stawia grubo ponad średnią populacyjną. :-)
A skoro Managerka nie wywaliła Cię z roboty, to widać jest coś, co przeważa wymienione przez Ciebie cechy.
Z Twojego tekstu można spokojnie wyrzucić wszelkie rokowania co do przyszłości - bo to tylko Twoje przekonanie, że się nie nadajesz albo czegoś nie osiągniesz. Przeżyłaś dopiero 1/4 życia i wszystko przed Tobą tak naprawdę.
Niechęć do tłumów może być związana z introwertyzmem i to akurat po mojemu zaleta.
Zajrzyj do wątku "Walka o uśmiech", bo tam autor ma podobne problemy, z tym, że jest bardziej oszczędny w ocenie. W każdym razie powinien Cię zrozumieć.
A co do wyglądu, to jak ludzie nie uciekają przed Tobą na ulicy to tragedii nie ma. Nie to ładne, co ładne, tylko co się komu podoba. Wklej fotkę, to zobaczymy ;-) - Autor: Alex567 Data: 2021-09-19, 19:21:18 Odpowiedz
Problem w tym, że nic mnie nie interesuje, nie mam żadnych zainteresowań. Nawet nie wiem, co mogłoby stać się moją pasją. Wiem, że z tą fotką to żart, ale skoro został ten 5emat poruszony, to nienawidzę na siebie patrzeć i robić sobie zdjęć. Najgorzej, że w pracy muszę wkleić swoje zdjęcie na komunikator firmowy. Oczywiście nie zamierzam tego zrobić, tylko ile można mówić, że się o tym zapomniało? To wszystko jest przerażające i beznadziejne, całe to moje życie. A jedyny rodzaj miłości, jaki znam, to te głupie Harlequiny, wygrzebane gdzieś ze strychu... Jaki wstyd, 23 lata i żadnego życia tak naprawdę, żadnych perspektyw na normalną przyszłość. Jestem chodzącą porażką. Chciałabym umrzeć, nie mam już na to wszystko siły. Chciałabym popełnić samobójstwo, ale jeszcze trochę się boję. Liczę jednak, że niedługo już dojdę do takiego stanu, że ten strach przestanie się liczyć.
- Autor: mrrru Data: 2021-09-19, 19:48:38 Odpowiedz
To, w jaki sposób postrzega się siebie i świat dookoła nazywa się perspektywą. Twoja wydaje się być bolesna, przynajmniej dla Ciebie samej. Jednakże Twoja nie jest jedyna i są inne, w których jesteś spoko laską, a jedynym problemem jest nadmiar samokrytycyzmu.
W Twojej perspektywie jest kilka ewidentnych przekonań niezgodnych z rzeczywistością, w szczególności Twoje przekonanie o niemożliwości zrobienia pracy magisterskiej - skoro zrobiłaś licencjat, to magisterka nie będzie niczym istotnie innym. Dałaś radę tam, dasz i tu.
Perspektywę na przyszłość też masz, a to, że jej nie widzisz to tylko Twój własny wybór patrzenia w ten sposób. Właściwie, to sama sobie robisz krzywdę takim myśleniem, a myślę, że zwyczajnie na to nie zasługujesz.
Gdyby było, jak piszesz, to spokojnie mogłabyś założyć na insta profil "Najbrzydsza kobieta świata" i zebrać miliony folowersów, kontrakty reklamowe i fejm. Może nie lubisz zdjęć, ale pomyśl o tej fortunie, która Ci umyka ;-)
Właściwie z każdej swojej cechy możesz zrobić zaletę, jeżeli tylko ją dobrze przedstawisz, czyli znajdziesz odpowiednią perspektywę w której to będzie zaleta a nie wada.
No i najważniejsze, to TY WYBIERASZ SWOJĄ PERSPEKTYWĘ. Rola ofiary losu i totalnego loosera to wybór mający swoje zalety, ale na dłuższą metę jest niepotrzebnie bolesna.
A teraz uśmiecham się do Ciebie :-), a Ty się uśmiechnij do mnie. Uśmiech dodaje +10 do atrakcyjności. Poza tym poprawia humor, nawet jak tylko usta wykrzywisz w uśmiechu. Takie sprzężenie zwrotne. No to raz, dwa, uśmiech :-))) - Autor: Alex567 Data: 2021-09-19, 21:17:45 Odpowiedz
Nie wiem, czy są inne perspektywy, w których jestem spoko laską, nie wydaje mi się to możliwe. Gdyby tak było, to nie byłabym kompletnie sama. Spoko ludzie nie są sami, mają znajomych i partnerów. Trochę ta samotność jednak utwierdza mnie w przekonaniu, że moja perspektywa to nie tylko niska samoocena, ale jednak prawda. Nie wiem, jak zobaczyć tę perspektywę na przyszłość, o której piszesz. Chciałabym mieć inną perspektywę, ale naprawdę nie wiem jak.
- Autor: fatum Data: 2021-09-19, 20:34:51 Odpowiedz
Ważne,że jeszcze masz orgazmy.-:)Mrrru nie ma.Pozdrawiam.P.S. powinnaś pisać scenariusze filmowe.A Ty marnujesz swoją wyobraźnię na miałkość życia.
- Autor: mrrru Data: 2021-09-19, 20:40:39 Odpowiedz
O, fatum, jak miło że się pochyliłaś nad moim życiem seksualnym. Coś mi polecisz na ten brak?
- Autor: fatum Data: 2021-09-19, 20:51:59 Odpowiedz
Jasne.Zostaw mrrru e-maila.Sam się zdziwisz jak fobre są moje porady/polecenia.Miłego eieczoru w oczekiwaniu na pomoc z mojej strony.-:).Maila masz? To może być też telefon stacjonarny.(*)Ok?
- Autor: mrrru Data: 2021-09-19, 21:06:35 Odpowiedz
Chyba mam gdzieś stary telefon stacjonarny. Philips może być? I on ma mi coś pomóc w tych orgazmach?
Ty lepiej koleżance poradź, bo dochodzi z płaczem. To się myślę emocje uwalniają. - Autor: Alex567 Data: 2021-09-19, 21:22:15 Odpowiedz
Chciałabym nawet poszukać profesjonalnej pomocy, ale nie przełamię się, żeby pójść do psychologa i seksuologa. Może znacie jakieś porady przez maila? Chociaż podejrzewam, że tu w grę wchodzi naprawdę długa terapia, więc nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Autor: mrrru Data: 2021-09-19, 21:34:45 Odpowiedz
Jak dojrzałaś do terapii i chcesz sobie unormalnić perspektywę to warto się przełamać. Obawiam się, że ludzi z zaniżoną samooceną jest dużo i dla psychologa nie będziesz jakimś wyjątkiem. Nawet jak tu na forum poszukasz, to jesteś trzecią osobą z takim problemem w ostatnich dniach. I chyba nie najgorszą wcale.
Miałaś zajrzeć do "walki o uśmiech", zajrzałaś?
Miałaś się uśmiechnąć, spróbuj chociaż. :-)
Mam zacząć dowcipy wklejać?
A fatum się nie przejmuj, ona ma objawienia sensytywne (FOS), tylko że szklaną kulę kupiła na wyprzedaży na AliExpress i trochę źle jej pokazuje. Ale też jej perspektywa może być źródłem inspiracji i przemyśleń, tak że korzystaj bez spięcia ;-) - Autor: fatum Data: 2021-09-19, 23:01:02 Odpowiedz
Mrrru bardzo Ci dziękuję za Reklamę moich umiejętności.Jeszcze dziś prześlę Ci kurierem coś,czego się nie spodziewasz.Oczekuj w napięciu.Tylko nie przesadź w tym oczekiwaniu nieznanego.A będzie! Możesz się nawet tutaj pochwalić.Tylko pisz normalnym językiem.Dzieci jeszcze nie śpią.-:)÷
- Autor: mrrru Data: 2021-09-19, 23:28:53 Odpowiedz
Zabrzmiało prawie jak wiedźmińskie prawo niespodzianki ;-)
Dobrej nocy, fatum. Przypomnij się w marcu z tymi orgazmami, bo wiesz, koty to jakoś tak wtedy bywają bardziej zainteresowane :-* - Autor: fatum Data: 2021-09-20, 13:23:24 Odpowiedz
Przypomnę się, bo lubię różne przyjemności.Jestem Kobietą.-:) P.S. koty też lubię,ale na duuużą odległość.*)
- Autor: Alex567 Data: 2021-09-19, 21:18:50 Odpowiedz
Jeśli moje problemy Cię bawią, to super, ale mnie nie jest do śmiechu...
- Autor: fatum Data: 2021-09-19, 22:47:10 Odpowiedz
Gdybyś nie pisała o tych orgazmach,przez które rzekomo płaczesz to bym bardziej Tobie uwierzyła.A tak to sądzę,że pisząc takie guuupoty zniechęcasz do pomocy.To moje zdanie.Niby chcesz iść po pomoc,ale jeszcze próbujesz ugrać na emocjach,że chcesz umrzeć.Twój wybór.W piekle będziesz miała dużo czasu na myślenie.P.S.co mnie bawi,to nie mogę Ci powiedzieć.Jesteś zbyt skoncentrowana na wymyślaniu historii nieco powiedzmy oględnie bez ładu i składu.Tak to wygląda z mojej strony komputera.A z Twojej?!