Forum dyskusyjne

RE: Trudności w związku, socjopata? Tuluzka......

Autor: Andrea   Data: 2020-10-23, 07:39:19               

Jestem, trochę się wydarzyło przez te kilka dni. Niestety nic dobrego, wręcz przeciwnie.
@fatum - odpowiadając na Twoje pytanie - uważam, że była i z co gorsza z mojej strony miłość wciąż jest. Być może to tylko moje życzeniowe myślenie, ale myślałam że jest wzajemna.
Co się wydarzyło:
w poniedziałek wieczorem wysłałam misiowi maila. Bez pretensji - takiego otwartego co czuję, co myślę, że jest i będzie zawsze moim mężem, że mimo wszystko kocham i gdzieś tam jest mój Jekyll. I chciałabym po prostu wrócić we wtorek do domu i mocno się przytulić. Banały może, ale było mi lżej po wysłaniu. Odpowiedzi nie było, ale tego się spodziewałam.
We wtorek po południu wizyta u psychologa. tej samej co zimą, pamiętała mnie. Opowiedziałam co znów się wydarzyło. Pierwszym pytaniem było - \\\"Jak długo chce Pani w tym trwać?\\\". Rozmawiałyśmy, oczywiście bierna agresja męża, która może doprowadzić do depresji zarówno jego jak i mojej. plan działania? Na razie przystań, robimy swoje, udzielamy informacji nie oczekując odpowiedzi itp itd. Czekamy. We wtorek wieczorem podjeżdżam pod dom i przychodzi wiadomość. Wow od niego! Może coś dobrego? Zapomniałabym w tej chwili o wszystkim i rzuciła się w ramiona. No niestety, wiadomość jest jasna. "Żeby było jasne."S .... j!!!". Środek możesz sobie dopasować jaki chcesz!!!"
Koniec wiadomości. Krótko i treściwie. Wpadłam do domu i spędziłam wieczór z synem. Środa i czwartek - oboje powinniśmy być w naszej firmie. Widzę, że się ubiera. Wiec mówię, że ja tez jadę (ok. 30 km). A on na to, że ma w d .., gdzie jadę. (pech, tym razem słyszał go syn, o nie spał). Jedziemy w to samo miejsce na 2 samochody. Syn jedzie ze mną, nie odchodzi mnie na krok, do taty nie chce nawet podejść. Pod koniec dnia tata wpada tu gdzie jesteśmy (cały dzień tzymal sie z daleka,a jeśli wchodziliśmy np. do socjalnego po herbatę a misio był, to wstawał i wychodził) i mówi do syna - wracam do domu, jedziesz ze mną? Dziecko wybiera jednak pozostanie z mamą. \\\"Jak chcesz, Twój wybór\\\" rzuca zimno i odchodzi.
Czwartek- rezygnuje bez informacji dla mnie z pewniej funkcji, która wydawała się być jednym z niemal życiowych projektów. Spotyka się z drugą osobą związaną z tym projektem, informuje o swojej rezygnacji i używa kilka tajemniczych zwrotów. Że jest w na skrzyżowaniu życiowym (powtarza to wielokrotnie), że musi podjąć drastyczne decyzje. Ani słowa o rodzinie. A jak pandemia minie wyjedzie za granicę na rok. Skąd to wiem? Osoba z którą się spotkał, zadzwoniła do mnie z ostrzeżeniem. Że to nie ten sam człowiek i to nie jest normalne. Że wydawał się być na coś bardzo zdecydowany i żebyśmy uważali na siebie.
Jeszcze 3 tygodnie temu snuł wspólne, dalekosiężne plany. Co może wydarzyć się w głowie, że nagle wywracasz wszystko do góry nogami i niszczysz wszystko co masz?

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku