Forum dyskusyjne

RE: Trudności w związku, socjopata?

Autor: mrrru   Data: 2020-10-17, 16:05:01               

Si, padre :-)

"mąż Andrei jest elementem przewidywalnym, małe (moim zdaniem żadne) są szanse na to że bez jakiegoś katalizatora zacznie inaczej działać. Bo niby czemu?"

Bo, mimo że w tym związku nie widzę miłości ani chęci - to pozostaje męskie ego. A ono nie lubi, jak się mu coś zabiera, coś co uważa za swoje na zawsze. Na razie mówi "spadaj", bo wie, że ona nie spadnie. Gdyby jednak stało się to bardziej realne - to kto wie?

Z drugiej strony, to pewnie tylko przedłuży agonię tego związku. Z trzeciej - nadzieja umiera ostatnia.

Nie potrafię nic poradzić. Nawet znaleźć jakiejś akceptowalnej perspektywy. Z drugiej strony, bardzo ciekawe, jak tą sytuację widzi pan misio. Bo obraz mamy jednostronny.

Że trzeba wiać, to ona sama wie. Ale też, jak mawiał Osioł od Shrecka - "tą połowę mostu już znam". :-)

Co do barki spławianej - to mam takie doświadczenie spływu Wisłą, razem z zestawem trzech spiętych burta w burtę barek wyładowanych do pełna kamieniami. Oczywiście zestaw prowadzi potężny holownik. Toto jedzie jak czołg, od brzegu do brzegu. Tu jakieś drzewo skosi, tam skarpę oberwie. Sterników nie widać. Może kiedyś opowiem.

Jednakże co do samej koncepcji walki z prądem to masz rację, tylko ja o tym często zapominam. Akceptacja nie oznacza bierności. Tak to widzę. I dzięki za przypomnienie. :-*

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku