Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Po co nam rozwój osobisty? - do Chello

Autor: Magdallenabann   Data: 2012-11-23, 12:30:14               

Laleczko, splynela na Ciebie laska dostrzegania:)
Mimo ze autor napisala:
"Mogłoby się wydawać także, iż pytanie zawarte w tytule sugeruje jakąś możliwość dokonania wyboru - będę się rozwijać lub nie...... A więc pod tym względem nie mamy wyboru - życie tym, czego ono nam dostarcza - samo z siebie będzie popychać nas w swoim kierunku..."

Pozniej to juz nam tylko pisal jak byc tymi "nadludzmi".
Pisal ze podziwiamy tych co to sie tak dostosowali...hmmm
Ja nie podziwiam, wiec wybacz ale mam do tego prawo.

W zyciu nie mozna byc niczego pewnym, nawet tak naprawde nie wiemy co nam do szczescia potrzeba.
My odkrywamy to i czasamy mamy zludne wrazenie ze bezpieczenstwo da nam religia, rodzina, polityka czy ubezpieczenia.
Myslimy ze jak juz zgromadzimy gdzety, jak kupimy samochod i splacimy hipoteke, to uzyskamy pelnie osiagniec.
Kazde ryzyko, wydaje sie byc szalenstwem, bo zkloca "porzadek" naszego swiata.
Boimy sie nieprzewidywalnosci, wiec wypieramy sie pewnych pragnien i gromadzac "dobra" zapominamy ze swiat i zycie jest nieprzewidywalne.
Nagradzamy sie namiastkami i zamykamy sie na tajemniczy i grozny w swej nieprzewidywalnosci swiat.
Wychylamy lby z jaskini czasami i "filozofujemy" o rozwoju osobistym, no ale ostroznie z pradem i bez ryzyka.
Czyli rozwoj osobisty traktujemy jko zdolnosci do gromadzenie jeszcze wiecej smieci plastykowych:))
A przeciez za moment mozemy umrzec, za dzien za chwile a moze dozyjemy do stowy......
Przeraza nas to wiec albo lykamy prozak, albo na terapie idziemy, by nas tam pobudzili do "pozytywnego myslenia".
Po co sie bac, lepiej myslec o jakis tam przedmiotach, ktore kupimy sobie by tym dogonic "nadludzi".
Po co duchowo sie rozwijac, lepiej harowac caly czas by miec na telewizor, zmywarke, lodowke, auto i drobne na prozak:))
Sama mysl o jakis zmianach, druzgota nas i niszczy.
Nie odejdziemy od buca meza, bo to zburzy porzadek, nie pojedziemy sobie tak nagle do przodu na jakis czas, bo tak sie nie robi, przeciez to by znow zburzylo "porzadek".
Rozwoj osobisty, ktory nam proponuje autor artykulu, to letarg naszych prawdziwych pragnien.
Ja tu troche was z letargu wyciagalam, ale widze ze nie chcecie wyjsc i rzucic sie w zycie, tylko mi piszecie "Nie przeszkadzaj, wlasnie mam marzenie by kupic czerwony sportowy samochod, by rodzine i sasiadow skrecilo".
Auto artykulu, wrecz wie ze podziwiam takich marzycieli:)
A ja sie tylko dziwie, ze mozna sie zatracic.....

"Wydaje się także, że i rozwój osobisty w głębi naszych dążeń jest znaczącą wartością, skoro podziwiamy i chcemy naśladować tych, którzy w kierowaniu"

Podziwiam Leonarda da Vinci, co nie znaczy ze musze byc leworeczna i homoseksualna, bo tak naprawde podziwiam jego idee.
Idee "nadludzi" nie podziwiam, bo sa dla mnie zaciasne:)
Ja mam wzorce rozlegle, bo nie jestem konformistka!
Wiec, dziekuje, za nauki zycia panu terapeucie i ze probuje mi pokazac "wartosci zycia", ze bym nie popelniala bledow w tym mym jednym zyciu. NIE SLORZYSTAM, boje sie ze strace cos bardzie wartosciowego....a mianowicie wolnosc!
Nie chce byc w klatce dyscypliny, samokontroli i zelaznej woli. Nie po to mam w sobie pierwiastek boski:)
To pragnienie swiata i ciekawosc jego, zmuszaja mnie do zrzucania z siebie ciasnej markowej sukienki, by rzucic sie w chaos i mistyke zycia:))
Czyli pozwolic sobie na podziwianie chmurek, obloczkow gwiazd, wodki, tanca, lez, modlitw....Swiata.
A nie tylko zdyscyplinowanie harowac by dopasowac sie do takich, krorych powinnam podziwioac.
Podziwiam Boga, niebosklon, milosc, zwiazki po grob....i to i owo...ALE NIE nie niewolnikow.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku